Munro osiągnęła mistrzostwo w krótkiej formie. W prostych zdaniach, bez formalnych eksperymentów, potrafi na kilkunastu stronach zbudować realistyczne historie o powieściowym rozmachu. Duże przeskoki czasu, z młodości do starości, to jej znak rozpoznawczy. Bohaterowie wracają do doświadczeń, które ich ukształtowały, do straconych okazji i niespełnionych miłości.
W „Drogim życiu" są stałe motywy jej twórczości, w których odbijają się życiowe doświadczenia autorki: ciężka choroba bliskiej osoby (matka Munro miała problemy zdrowotne), wyjazd z rodzinnych stron (po ślubie przeniosła się na kilkanaście lat do Vancouver), rozpad związków (rozwiodła się po 21 latach małżeństwa) i relacje matka–dziecko (starała się pogodzić pisanie z wychowaniem dzieci).
Bohaterami są często kobiety z ontaryjskiej prowincji. Munro pokazuje moment, w którym zdobywają się na odważne decyzje. Lea („Wyjechać z Maverlay") zaczyna pracować w kinie i tam pozna inny, barwny świat, do którego zapragnie uciec. Z kolei ciotka Dawn („Domowe zacisze") po raz pierwszy w życiu zrobi coś bez przyzwolenia męża. Czasem są to skoki na główkę na płytką wodę. Dlatego zamiast satysfakcji trzeba przełknąć gorzkie rozczarowanie. Jak w opowiadaniu „Żwir", gdzie kobieta opuszcza męża i wprowadza się z córkami do młodszego partnera. On jednak nie sprosta pokładanym w nim nadziejom.
Podobnie słaby okazuje się doktor Fox w opowiadaniu „Amundsen". Pod pozorem arogancji i pewności siebie będzie skrywał nieodpowiedzialność i lęk przed związkiem. Zamiast do urzędu, w którym z młodą nauczycielką ma wziąć ślub, zawiezie ją na dworzec i kupi jej powrotny bilet do Toronto. Mężczyźni w tych opowiadaniach nie dają poczucia bezpieczeństwa. „Drogie życie" to również portret społeczeństwa kanadyjskiego z lat 40. i 50. w czasach powojennej koniunktury i nadciągających przemian społeczno-obyczajowych.
Chociaż Munro skupia się na kobiecych postaciach, to trudno nazwać ją pisarką feministyczną, jak w przypadku innej Kanadyjki Margaret Atwood. Swoje bohaterki traktuje z niezwykła empatią, ale nie pomija ich słabości. Jej kobiety też popełniają błędy. Munro, kreśląc ich portrety, stara się nie oceniać swoich bohaterek. Czy będzie to zahukana żona, żyjąca w cieniu męża, czy wyemancypowana kobieta, chodząca nago po domu. Raczej pokazuje, jak bardzo kształtują nas czynniki, na które nie mamy do końca wpływu: dzieciństwo, życie rodzinne i najbliższe otoczenie.
Nie ma też u niej rozpaczy i patosu. Zastępuje je cierpki smak umykającej codzienności. „Przyjmij, że po prostu jesteś, żyjesz, ot tak, i nie rozpamiętuj się zbytnio" – radzi spotkany po latach ojczym. Codzienne życie zderza się z marzeniami o czymś lepszym.