Gujaną, czyli „Ziemią Wielu Wód", Indianie nazywali ogromny, porośnięty nieprzebytą dżunglą fragment Ameryki Południowej między Orinoko i Amazonką. Po dziś dzień jest to jedna z najtrudniej dostępnych, dziewiczych części kontynentu. Większość spośród zaledwie kilku milionów jej mieszkańców, przeważnie potomków afrykańskich niewolników, imigrantów z Indii, przybyszów z Europy i niedobitków ludności tubylczej, zamieszkuje wąski, liczący półtora tysiąca kilometrów pas błotnistego wybrzeża, pozbawionego jakichkolwiek naturalnych portów. Cztery piąte powierzchni zajmuje tropikalny las, który wraz z tysiącami rwących rzek stanowi naturalną barierę oddzielającą mieszkańców wybrzeża od reszty kontynentu.
To jedyna część Ameryki Południowej, gdzie niemal nikt nie mówi po hiszpańsku lub portugalsku. Zagarnięta w XVII wieku przez Anglików, Holendrów i Francuzów, po dwóch stuleciach walk została podzielona na trzy części, z których największa, wielkości Wielkiej Brytanii, przypadła w udziale rodakom sir Waltera Raleigha. Ten słynny korsarz Jej Królewskiej Mości w 1595 roku rozpuścił plotkę, jakoby właśnie w Gujanie znajdowało się mityczne Eldorado. Tam też miały zamieszkiwać słynne Amazonki.
Pierwszych kolonistów zdziesiątkowały choroby tropikalne i miejscowi kanibale. Wkrótce jednak Holendrzy, a po nich Anglicy odkryli prawdziwą żyłę złota – handel niewolnikami. W 1760 roku ci ostatni dysponowali flotą 146 statków mogących jednorazowo zabrać na pokład 36 tysięcy ludzi schwytanych na zachodnim wybrzeżu Afryki. Setki tysięcy niewolników wykarczowały dżunglę pod plantacje trzciny cukrowej będące aż do 1860 roku źródłem gigantycznych dochodów miejscowej „plantokracji". „Od tamtego momentu – pisze John Gimmlet w znakomitej książce „Dzikie wybrzeże" – historię regionu można zamknąć w słowach »walka o życie po cukrze«".
Koniec ery psychodelicznej
Brytyjski podróżnik rozpoczął swoją kilkumiesięczną wędrówkę w 2008 roku w dawnej Gujanie Brytyjskiej. Nie jest to budująca opowieść: ze względu na dramatyczną historię i współczesność region z powodzeniem mógłby rywalizować z Kongiem o miano „jądra ciemności".
Jedyne powszechnie znane wydarzenie w dziejach Gujany to masakra z 1978 roku, kiedy to Jim Jones, przywódca sekty Świątynia Ludu, zmusił ponad dziewięciuset swoich wyznawców, w większości obywateli USA, do zbiorowego „samobójstwa". Media nazwały tę tragedię końcem ery psychodelicznej, podkreślając związki Jonesa z kontrkulturą i sytuując go wśród psychopatycznych zabójców w rodzaju Charlesa Mansona. W rzeczywistości – przypomina autor książki – Jones miał znacznie większe ambicje.