Początek lat 90. XX wieku, to okres niesłychanej wręcz popularności tego pisarza w naszym kraju. Jego proza zwykle wyraźnie antyradziecka, stała się symbolem edytorskiej wolności, zniesienia cenzury, czytelniczej jedności Polski z zachodnim światem.
Wreszcie mogliśmy czytać to samo, co trafiało na listy bestsellerów w Nowym Jorku i Londynie. „Polowanie na Czerwony Październik" czy „Czas patriotów", to były w tamtych latach pozycje kultowe, wydawane w nakładach przekraczających dwieście tysięcy egzemplarzy. Trudno to dziś zrozumieć, że literatura popularna w tamtym okresie miała w Polsce wymiar niemalże polityczny.
Tom Clancy zresztą od polityki nie stronił, uprawiał gatunek, który krytycy nazywają political-fiction – niby fikcja, ale w dobrze rozpoznawalnych realiach. Najlepszym przykładem jest jedna z najlepszych powieści Clancy'ego – choć nieco zapomniana – którą napisał na cztery ręce z Martinem Greenbergiem pt. „Polityka". To powieść pisana w latach 90., akcja rozgrywa się w 1999 roku, a jej bohaterem jest m.in. Borys Jelcyn. Mieszanka wódki i aspiryny nie posłużyła prezydentowi Rosji i pozbawiony charyzmatycznego przywódcy Kreml pogrąża się w politycznym chaosie. Rosyjscy terroryści mogą zagrozić demokracji w regionie. Na szczęście Ameryka czuwa, a bohater Clancy'ego Roger Gordian jest przebiegły niczym James Bond. W tle sensacyjnych zmagań, mieliśmy wielką politykę i sporo smaczków.
Kiedyś miałem możliwość krótko rozmawiać z Tomem Clancym, niestety tylko przez telefon. Było to przy okazji polskiej premiery powieści „Dług honorowy", bodaj w 1994 roku. Mówił wówczas, że jest zdumiony nie tylko niezwykle ciepłym przyjęciem przez polskich czytelników, ale przede wszystkim tym, że wznowienia jego starych książek cieszą się u nas tak wielkim powodzeniem. Nie wiedział jak wielki był wówczas u nas głód czytelniczy wszystkiego, co przychodzi zza oceanu.
Przez wiele lat – dzięki powieściom i scenariuszom filmowym – Tom Clancy był w ścisłej trójce najlepiej zarabiających pisarzy świata, z dochodami na poziomie kilkunastu milionów dolarów rocznie. Wciąż niezwykle płodny. W grudniu tego roku ukaże się jego nowa powieść „Command Authority", której akcja znów osadzona jest w Rosji. Podejrzewam, że w szufladzie pisarza pozostało jeszcze co najmniej kilka niedokończonych rękopisów, więc czytelnicy jeszcze z Clancym się na dobre nie żegnają.