Tańcząc w czerwonej sukni

Aleja Róż, IPS, taniec z Czapskim, Paryż, ?dom nad Rodanem, przyjaźnie z Lechoniem, ?Zamoyskim i Kisielem. Uroda życia, spełnione życie.

Aktualizacja: 10.01.2014 17:57 Publikacja: 10.01.2014 17:55

Autorka „Powrotów" urodziła się w roku 1908 jako córka architekta Franciszka Lilpopa, który zaprojektował kilka znanych warszawskich budynków, takich jak dom handlowy Braci Jabłkowskich przy zbiegu Chmielnej i Brackiej, a także własną kamienicę przy alei Róż, gdzie parter zajmowała pracownia architektoniczna, a na ostatnim piętrze mieszkało dwanaście osób: rodzice, sześcioro rodzeństwa, czworo służby. Na górze był jeszcze nadbudowany lokal, do którego wchodziło się z hallu krętymi schodami, przeznaczony na naukę dzieci, dwóch chłopców i czterech dziewczynek. Najstarsza z nich poślubiła dyrygenta Artura Rodzińskiego. Młodsza od Felicji, Aniela, została żoną dyplomaty Witolda Mieczysławskiego. Najmłodsza Maria wyszła za Zbigniewa Uniłowskiego.

Ówczesna Aleja Róż nie była jeszcze do końca zabudowana po stronie nieparzystej. Dochodził do niej obszerny ogród pałacyku Sobańskich, którego róże uzasadniały nazwę miejsca. Chodziła na pensję Panien Kowalczykówny i Jawurkówny na Wiejską naprzeciw ogrodu sejmowego. Tam zaprzyjaźniła się z córką dyrektora Opery Warszawskiej Nelą Młynarską, późniejszą żoną Artura Rubinsteina. Potem uczęszczała do Instytutu Sztuk Plastycznych, przygotowującego do studiów w Szkole Sztuk Pięknych, gdzie selekcja była szczególnie ostra. Wreszcie w roku 1927 rozpoczęła studia malarstwa, kolejno w pracowniach Mieczysława Kotarbińskiego, Tadeusza Pruszkowskiego, Felicjana Kowarskiego. Grafiki artystycznej uczyła się u Władysława Skoczylasa, użytkowej u Edmunda Bartłomiejczyka. Słuchała też wykładów Stanisława Noakowskiego z historii sztuki. Wśród jej kolegów z pracowni byli Wacław Taranczewski, bracia Marek i Jacek Żuławski, Juliusz Studnicki. Stosunki koleżeńskie w szkole przemianowanej wkrótce na Akademię nie ograniczały się do osób z tej samej pracowni. Do tego spotykali się podczas letnich i zimowych przerw w Zakopanem. Nawiązane tam przyjaźnie to Karol Stryjeński, Rafał Malczewski, syn Jacka, uczniowie kierowanej przez Stryjeńskiego Szkoły Rzemiosł Drzewnych jak Antoni Kenar, jej powojenny dyrektor ,ale i paru słynnych gazdów. Wreszcie od roku 1931 zaczął funkcjonować na Królewskiej trzynaście Instytut Propagandy Sztuki. W obszernym pawilonie odbywały się koncerty, wystawy. W kawiarni spotykali się tam wszyscy: architekci, malarze, rzeźbiarze, muzycy, pisarze, inteligentne piękne panie i Franciszek Fiszer. Innym takim miejscem był latem basen Legii na Łazienkowskiej, gdzie bywali Antoni Słonimski i Kazimierz Wierzyński, wydawca "Wiadomości Literackich" Antoni Borman, profesorowie Akademii Kowarski i Stryjeński, czasem pułkownik Bolesław Wieniawa Długoszewski. Felicja zna ich wszystkich. W 1932 roku wracają do Warszawy kapiści. Najpierw Józef Czapski, z którym nasza autorka w czerwonej sukni tańczy na balu w Hotelu Europejskim, kończącym bankiet wydany z okazji warszawskiego kongresu PEN Clubów. Tańczy i rozmawia z Czapskim, ale obok nich jest Tomasz Mann, John Galsworthy, Jules Romains, Paul Valery.

Na Akademii wygrywa konkurs na plakat, a potem pierwszą i drugą nagrodę w konkursie na projekty tapet dla fabryki Braci Franciszkanów. Zresztą zaczęła zarobkować już wcześniej. W roku 1929 z okazji wystawy krajowej była zatrudniona urządzaniem pawilonu przemysłu ludowego oraz kiosku tygodnika "Świat". Była też redaktorem graficznym tego pisma.

Po śmierci matki i jednego z braci oraz zamknięciu pracowni architektonicznej ojca, który przyjął posadę inspektora technicznego w Wydziale Budowlanym Ministerstwa Spraw Wojskowych zlikwidowano mieszkanie na górze domu Alei Róż i rodzina przeniosła się na parter. Wciąż było tam dużo miejsca. W roku 1931 zamieszkał z nimi schorowany Karol Stryjeński. Po jego śmierci zaproszono przybyłego z Paryża bezdomnego malarza Zygmunta Waliszewskiego. Nowy gość był człowiekiem towarzyskim, lubił otaczać się ludźmi, tak że do stołu siadało często dziesięć osób. Poruszając się na wózku przyjmował w domu pragnące mieć wykonany przez niego portret klientki takie jak Mira Zimińska czy Maria Modzelewska. Książka zawiera reprodukcję jego portretu autorki.

W roku 1934 Felicja wyjeżdża do Paryża w towarzystwie młodego pianisty Kazimierza Kranca, ucznia Zbigniewa Drzewieckiego, który dostał stypendium Ministerstwa Oświaty. Ona znalazła się w pracowni Józefa Pankiewicza na ulicy Bonaparte w szóstej dzielnicy. W pierwszym semestrze było to codziennie kilka godzin studiów z modela lub martwej natury, w drugim kopiowanie mistrzów w Luwrze. Wykonała wówczas "Ukrzyżowanie" Veronesa, Rubensa "Maję z łabędziem", "Martwą naturę" Chardina, i pewien pejzaż Corota, zdobiące potem jej kolejne rezydencje.

Niedzielne przedpopołudnia spędzał Pankiewicz ze swoimi studentami na przechadzkach po Luwrze, komentując mijane obrazy. Uwagi te zanotowane przez Józefa Czapskiego można znaleźć w jego przedwojennej książce o Pankiewiczu. Po południu odbywały się w mieszkaniu profesora herbatki, na których bywali prócz studentów mieszkający wtedy stale w Paryżu Konstanty Brandel, Kisling, August Zamoyski, przejezdni z Polski: krytycy, pisarze, muzycy. Pojawiał się tam Czesław Miłosz.

W styczniu 1935 Felicja poślubiła Kranca. Na ślubie cywilnym w merostwie czternastej dzielnicy świadkami byli Jan Lechoń I Pankiewicz, który ofiarował im swój olejny pejzaź z południa Francji.

Młode małżeństwo przeniosło się na bulwar St. Germain z oknami wychodzącymi na kawiarnie Les Deux Magots i Flore. Frontowy apartament został podzielony na dwa ścianą tak cienką, że w obu było wszystko słychać. Sąsiad był sekretarzem redakcji "Nouvelle Revue Francaise", jego żona korektorką wydawnictwa pracującą w domu i słuchanie Bacha i Chopina granych przez Kranca bardzo ją rozpraszało. Nastąpiło zażalenie u właścicieli kamienicy, przeprosiny i zaprzyjaźnienie się obu rodzin. Krancowie zmienili mieszkanie bywając jednak u dawnych sąsiadów, gdzie poznali szkolnego kolegę gospodarza André Malraux, który zaczął też bywać u Kranców, słuchając muzyki i monologując.

Kazimierz Kranc, o czym świadczą recenzje z jego przedwojennych koncertów, zapowiadał się znakomicie. Koncertował wielokrotnie wspólnie z Rubinsteinem. Tyle, że prowadził życie rozdwojone. Fabryka jego ojca : "Odlewnia brązów artystycznych Kranc i Łempicki" oprócz odlewów portretów i posągów – np. warszawski pomnik Lotnika, na kilka lat przed wojną zaczęła na zamówienie Ministerstwa Spraw Wojskowych produkować według szwajcarskiego patentu zapalniki do amunicji przeciwlotniczej, zajmując sporo czasu i uwagi spadkobiercy firmy.

W roku 1937 Krancowie po śmierci ojca postanowili wykorzystując spadek kupić dom na wsi. Krancowa potrafi opisywać swoje kolejne posiadłości. Massignieu z różowym domkiem wśród winnic i kilku jeszcze gospodarstw leżało przy bocznej drodze, tuż nad Rodanem, którego dolina w stronę Genewy była widoczna na wiele kilometrów. Z jednej strony widniał na horyzoncie masyw pasma Jura, z drugiej pejzaż stawał się podobny do Toskanii, z małymi wioskami rozsianymi na falistych wzgórzach i wąskimi jak cyprysy topolami. Po drugiej stronie Rodanu była Sabaudia i kolejny szczyt górski. Krancowie korzystali z tej samej piekarni co ich sąsiad Paul Claudel, który w uznaniu doskonałości wypieków ofiarował właścicielce swoje "Dzieła zebrane" w wydaniu "Pleiade" na papierze biblijnym. "Oczywiście nie miałam zamiaru tego czytać – opowiadała madame Peycru – ale słyszałam, że ta książka dużo kosztuje, schowałam ją więc pod klucz, żeby dziewczyny kuchenne nie zrobiły z niej nieodpowiedniego użytku".

Artur Rubinstein polecił Kranca swemu impresario na Amerykę Południową, dzięki czemu ten koncertował w Argentynie, Chile i Urugwaju. Tymczasem ojciec pianisty dostał kontrakt rządu francuskiego na budowę fabryki zapalników do pocisków przeciwlotniczych, takich jak produkowane w Warszawie. Wybór miejsca padł na nieduże przemysłowe miasto Commentary w departamencie Allier, w środkowej Francji.

Wiosną 1939 w Paryżu trwał ostatni bal na Titaniku; bilety w ogrodach Wersalu z orgiami fajerwerków, bale w Pałacu Elizejskim, w ambasadch, koncerty. Lato Krancowa spędziła z małym synkiem na zaproszenie Rubinsteinowej w ich posiadłości w Normandii. W końcu sierpnia wróciła do Massignieu, czekając na męża, który miał jeszcze koncertować w Brazylii. Wezwano go jednak do ambasady doradzając natychmiastowy powrót do rodziny. Zdążył to zrobić na dwa dni przed wybuchem wojny.

Przemysł wojskowy bardziej potrzebował ludzi niż formująca się Armia Polska we Francji. Pianista zajął się pracą w przemyśle. Teść kupił duży pseudo-pałac z wieżyczkami wymagający remontu. Była tam porcelana na dwanaście osób. Ten dom stał się wkrótce schroniskiem dla coraz liczniejszych polskich uchodźców. Wśród nich wdowa po poecie Julianie Ejsmondzie, Bolesław Miciński z żoną i córką. 13 stycznia umarł teść. Wiosną '40 Niemcy przekroczyły granicę Francji.

Przez Commentry przewinęli się August Zamoyski, siostra Felicji Aniela ze swoim mężem Mieczysławskim. Fabryka nadal pracowała i to na trzy zmiany. Dopiero, gdy front był już bardzo blisko nadszedł rozkaz natychmiastowego jej zamknięcia i przewiezienia maszyn w stronę granicy hiszpańskiej. Ewakuacja odbyła się samochodami, na dachach których umieszczono materace w nadziei, że będą chronić przed pociskami. Wkrótce jednak okazało się, że Commentry bliska Vichy znajduje się w tzw. zone libre pozostającej w jurysdykcji Petaina. Nastąpił powrót do domu. W tych smutnych tygodniach Kranc grał na fortepianie, Bolesław Miciński opowiadał o swoich ulubionych autorach zalecając jako niezbędne lektury Pismo Święte, "Myśli" Pascala, "Robinson Cruzoe" Defoe, "Kandyd" Voltaire, "Don Kiszot" Cervantesa i "Klub Pickwicka" Dickensa.

Rozumiem, że Krancowa uległa pokusie przepisania ośmiu stron rymowanek Bolesława Micińskiego, miłych pewnie jako zabawy przy podwieczorku, niefortunnych jako pierwsze zetknięcie z tym niedość przecież znanym eseistą, pisarzem prawdziwie wybitnym. Żałuję, że znakomity edytor tomu Paweł Kądziela, który uzupełnił go o kilkanaście, za każdym razem godnych uwagi wspomnień o ludziach niezwykłych, nie zechciał opuścić akurat tych ośmiu stron.

W styczniu 1941 roku udało się rodzinie K. opuścić Francję. Podróż morska do Stanów trwała, na różnych statkach, sześć miesięcy. W Nowym Yorku zamieszkali u Mieczysławskich, a później na prowincji u dyrygenta Artura Rodzińskiego ożenionego z siostrą Felicji Haliną, sąsiadując z Wierzyńskimi i Tuwimami.

7 grudnia zaatakowane przez Japonię Stany przystąpiły do wojny. Skoro przemysł przestawiono na produkcję wojenną K.K. natychmiast podjął się przekształcenia dużej fabryki pieców do ogrzewania na produkcję zapalników takich jak w Polsce i we Francji. Tam, w stanie Iowa urodził się ich młodszy syn. Gdy kończy się wojna nie trzeba już zapalników. Kazimierz poświęca się przemysłowej produkcji świec. Nowe miejsce, nowy dom.

Szczególnie zajmujący wydaje mi się portret spotykanego przez nią wielokrotnie Augusta Zamoyskiego, najczęściej przedstawianego jako postać zabawna. Krancowa odwiedziła go w Brazylii, gdzie w Akademii Sztuk Pięknych w Rio de Janeiro prowadził kurs rzeźby. "Kurs jego ma na celu odnowienie rzemiosła, specjalnie zaś kucia bezpośrednio w kamieniu, przy posługiwaniu się najelementarniejszymi narzędziami wykluczając zmechanizowanie pracy. Obejmuje on kowalstwo, hartowanie dłut I narzędzi, kurs mitologii greckiej, historię religii egipskich, Starego i Nowego Testamentu, historię sztuki Egiptu, Grecji, gotyku, renesansu- tłumaczącą ewolucję form plastycznych. Jedynym wykładowcą tych przedmiotów był sam Zamoyski."Oto jak wykształceni bywali inteligenci jej pokolenia.

I jeszcze cytat z listu Lechonia pozostającego w Nowym Yorku do niej w Paryżu wiosną '48 z prośbą o rewindykowanie i dostarczenie do Ameryki jego zbiorów z paryskiego mieszkania. "Są tam trzy płótna Maksymiliana Gierymskiego, Kotsis, bardzo piękny Michałowski, Podkowiński, nie licząc Grottgera, Olgi Boznańskiej, Zaka, Kramsztyka, Konrada Krzyżanowskiego, Jacka Malczewskiego i całej kolekcji Tadeusza Makowskiego, do tego autografy Żeromskiego, Staffa, Boya, Askenazego".

Po śmierci męża w roku 1973 wdowa zajmowała się organizowaniem pomocy dla Zakładu ociemniałych w Laskach i opiniowaniu kandydatów do nagrody Jurzykowskiego. Nie uznająca władz warszawskich pierwszą podróż do Polski obywatelka amerykańska odbyła w roku 1979. Poznała Kisiela, Marka Nowakowskiego, Mirona Białoszewskiego, którego przyjmowała potem w Nowym Yorku i udanie sportretowała.

Jej ostatnim krajowym doświadczeniem stało się bycie świadkiem na ślubie Elżbiety Jasińskiej, córki Romana, wspólnego z Rubinsteinem przyjaciela z Antonim Liberą.

Zmarła w Stanach w roku 1993 mając 85 lat.

Felicja Lilpop-Krance, Powroty, Więź 2013

Autorka „Powrotów" urodziła się w roku 1908 jako córka architekta Franciszka Lilpopa, który zaprojektował kilka znanych warszawskich budynków, takich jak dom handlowy Braci Jabłkowskich przy zbiegu Chmielnej i Brackiej, a także własną kamienicę przy alei Róż, gdzie parter zajmowała pracownia architektoniczna, a na ostatnim piętrze mieszkało dwanaście osób: rodzice, sześcioro rodzeństwa, czworo służby. Na górze był jeszcze nadbudowany lokal, do którego wchodziło się z hallu krętymi schodami, przeznaczony na naukę dzieci, dwóch chłopców i czterech dziewczynek. Najstarsza z nich poślubiła dyrygenta Artura Rodzińskiego. Młodsza od Felicji, Aniela, została żoną dyplomaty Witolda Mieczysławskiego. Najmłodsza Maria wyszła za Zbigniewa Uniłowskiego.

Pozostało 94% artykułu
Literatura
Stanisław Tym był autorem „Rzeczpospolitej”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Literatura
Reiner Stach: Franz Kafka w kleszczach dwóch wojen
Literatura
XXXII Targi Książki Historycznej na Zamku Królewskim w Warszawie
Literatura
Nowy „Wiedźmin”. Herold chaosu już nadchodzi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Literatura
Patrycja Volny: jak bił, pił i molestował Jacek Kaczmarski