Autorzy „Nowej Europy Wschodniej" wydają się należeć do duchowych krewnych sir Williama Hamiltona, ambasadora brytyjskiej korony w Królestwie Obojga Sycylii, wspinającego się na zbocza Etny: trafiają do Donbasu, Karabachu, Naddniestrza i Kotliny Fergańskiej, przywożąc stamtąd wiadomości o żarzących się konfliktach, które dziś, jutro, pojutrze mogą zatrząść liżącą rany Eurazją.
Zdobywający sobie pozycję na polskim rynku czasopism dwumiesięcznik oferuje nie tylko reportaże: sylwetka godnego następcy Gromyki, czyli ministra Siergieja Ławrowa, rozmowy (w poprzednim numerze – świetna – z Andrzejem Nowakiem, w tym – smaczna – z Krzysztofem Zanussim), analiza białoruskiej tożsamości pióra historyka czy poety Lawona Barszczeuskiego to mocne elementy każdego numeru.
W najnowszym może szczególnie ucieszyć frywolna opowieść o komunistach-libertynach, którzy w pierwszych latach istnienia Związku Sowieckiego tworzyli „komuny wolnej miłości", z analfabetyzmem zaś walczyli – ba, osiągali na tym polu wielkie sukcesy! – oferując proletariuszom „Erotyczny elementarz", w którym kształty liter naszkicowano, przekazując przy okazji nader szczegółową wiedzę na temat ars amandi. Jak widać, nihil novi i na lewicy; od frywolnych wspomnień o poliamorystach z Piotrogrodu ważniejsza jest jednak ilość regionów, „szachownic" i środowisk, o których możemy czytać w czasach, gdy najpotężniejsze nawet media rzadko utrzymują korespondentów w Tbilisi czy Akmole, co dopiero w Komracie czy na Krymie...
Kolegium Europy Wschodniej im. Jana Nowaka-Jeziorańskiego, czyli wydawca „NEW", tłumaczy Wschód na kolejne języki. Czasem dosłownie: równocześnie z wrześniową edycją „Nowej Europy Wschodniej" ukazuje się wariant angielski – „New Eastern Europe", wydawany na lepszej klasy papierze i z tekstami wagi ciężkiej; furorę robią darmowe e-wydania numerów specjalnych: tydzień temu w internecie ukazał się gruziński.
Papier kiepsko sprawdza się jako pancerz, a eksperckie czasopisma nie zastąpią dywizji; mogą jednak skuteczniej niż efekciarskie migawki telewizyjne przekonać do ich utworzenia.