„38 opowiadań”. Tajemnica Bernharda

Premiera nieznanych „38 opowiadań” pisarza 18 czerwca w Austriackim Forum Kultury w Warszawie. Nad przekładem czuwała Sława Lisiecka.

Publikacja: 17.06.2024 04:30

Thomas Bernhard. Czytelnik wznowił jego „Zaburzenie”

Thomas Bernhard. Czytelnik wznowił jego „Zaburzenie”

Foto: Wikimedia Commons

Znany jako obrazobórca Thomas Bernhard (1931–1989) w 1956 r. napisał opowiadanie „Świniopas”. Tytułowy bohater Korn ma się powiesić, zauważa jednak ukrzyżowanego Jezusa, próbującego oderwać dłonie od słupa. „Słyszy, jak Syn Boży krzyczy (…) Wtedy Korn odrzuca powróz (…). Biegnie w stronę Ukrzyżowanego (…). Ze wszystkich stron słyszy dzwony wielkanocne”. Mamy apoteozą chrześcijańskiego miłosierdzia.

Rzecz w tym, że takie zakończenie opowiadania początkującemu prozaikowi dopisał katolicki wydawca. Tak: Bernhard mógł być uważany za dobrze zapowiadającego się katolickiego pisarza. Jego bożonarodzeniowe opowiadanie „O siedmiu jodłach i śniegu” dzienniki drukowały pięć razy.

Czytaj więcej

Przeciw wykastrowanym powieścidłom

Ci, którzy znają Bernharda, wiedzą, że pisał o Salzburgu jako o miejscu wyniszczającej go edukacji w hitlerowskiej szkole „Johanneum”, potem przemianowej na katolicką, co niewiele zmieniło. Jednak we wczesnym tekście czytamy, że Salzburg to „piękne miasto”.

Czytelnicy pisarza znają go z tego, że potępiając hipokryzję Austriaków i ukrywanie nazistowskiej przeszłości, do której czuli sentyment, zakazał wystawiania swoich sztuk w Austrii po śmierci. Tymczasem na początku tworzył bukoliczne opisy małej ojczyzny. Za patrona tych zachwytów uznaje się dziadka Bernharda, pisarza Johannesa Freumbichlera (1881–1949), który wychowywał wnuczka, będącego nieślubnym dzieckiem, porzuconym przez ojca.

Jak pisze w posłowiu Marcin Polak, gdyby Thomas poszedł drogą dziadka – nie poznalibyśmy pisarza buntownika, demistyfikatora. Już jednak wspomniany tu „Świniopas” z 1956 r. w oryginale przynosił odwrót od małoojczyźnianej idylli. W rękopisie pojawił się motyw rozpaczy i samobójstwa. Co ciekawe, poza głównym nurtem późniejszych powieści krytycznych wobec Austriaków i Kościoła, Bernhard nie rezygnował z poetyckiej rozmowy z Bogiem. Jeszcze w latach 80. cyzelował swoje wczesne hymny z tomu „In hora mortis”.

Samobójcze myśli Thomasa Bernharda

Jeśli wziąć pod uwagę próby samobójcze Thomasa w 1945 r. i 1948 r., śmierć dziadka i matki (1949 r. i 1950 r.), to, że w tym samym czasie zdiagnozowano u niego śmiertelną chorobę płuc – można mówić, że przemiana w połowie lat 50. była jak wybuch bomby z opóźnionym zapłonem. Nestbeschmutzerem, jak nazywali Bernarda Austriacy, czyli kalającym własne gniazdo, stawał się podczas studiów aktorstwa i dramaturgii w salzburskim Mozarteum (1955–1957), wprowadzany w wiedeńską bohemę przez swoją patronkę Hedwigę Stavianicek. Jak go poznała? W sanatorium, gdy Thomas pięknie śpiewał podczas mszy.

Posłowie tłumaczy społeczny kontekst przełomu w pisarstwie Bernharda. W latach 60. do głosu dochodzili twórcy, podejmujący wątki modernizmu, zduszone przez nazizm. Liderem był Peter Handke, który krytykował realizm i stawiał na ekspresyjnego narratora. Bernhard również zerwał z „przegadaną literaturą” i „głupią narracją”.

Czytaj więcej

Twarze Thomasa Bernharda

Już w „Dniu zimowym w Alpach” narrator zdaje sobie sprawę z bycia obcym we własnym środowisku. Ale najbardziej znaczące tytuły to „Na granicy drzew”, „Attache przy ambasadzie Francji”, „Midland w Stilfs”, „Montaigne” i „Spotkanie”. Opisują samobójstwa i niedającą się znieść toksyczną, małomiasteczkową i rodzinną aurę, która może pchnąć do skończenie ze sobą.

Pierwsze opowiadanie to raport żandarma. Próbuje zachęcić swoją ciężarną ukochaną do życia w wysokogórskiej osadzie. Pisząc do niej list, staje się jednak świadkiem rozmowy młodych ludzi, którzy wspominają o ucieczce przed brutalnym ojcem i o poronieniu. Mając w pamięci, że żona pryncypała śmiertelnie w górach zachorowała, żandarm drze kolejne wersje zakłamanego listu, w którym musiałby opisać również samobójstwo młodych ludzi.

„Attache” wpisuje się w cykl opowieści o bohaterach zafiksowanych na szalonych wizjach. Wuj bohatera, zakochany w swoim lesie, spotyka bliskiego mu duchowo młodzieńca. Jak grom z jasnego nieba jest wiadomość o jego samobójstwie. „Midland w Stilfs” to opis absurdalnej nienawiści mieszkańców górskiej miejscowości do turystów, dzięki którym się utrzymują i mogą usłyszeć o pięknie okolicznej przyrody, gdy sami nie mogą już jej znieść, tak jak swych rodzin i sąsiadów. W 1969 r. Peter Handke umieścił „Midland w Stilfs” w antologii „Der gewöhnliche Schrecken” („Zwykły terror”), uznając Bernharda za badacza przyczyn austriackiego mroku, wiązanego z niekończącą się akceptacją nazizmu.

Znakomita jest groteska „Czy to komedia? Czy tragedia?”. Bernhard, były student szkoły teatralnej, bawi się obrzydzeniem narratora wobec pójścia do teatru, nazwanego „bezczelną perfidią”.

Czytaj więcej

Céline. Jak ludzka natura zerwała się z łańcucha

Szczytem drwiny z kulturowych świętości jest napisany na 150-lecie śmierci Goethego „Goethe umira”. Tytuł to żart z odmienianych jak liczman ostatnich słów arcypoety „Więcej światła”. Narrator drwi z kamaryli, która doprowadziła do zidiocenia autora „Fausta”, on sam zaś, umierając, nie powiedział „Więcej świc”, tylko „Więcej nic”. Świetna jest sztuczka z żonglowaniem czasem: Bernhard opisuje marzenie Goethego (1749–1832), by odwiedził go austriacki filozof Ludwig Wittgenstein (1889–1951). Nie dość, że nie przyjeżdża, to nie wie, kim jest Goethe. Bernhard tą grą literacką zmienia hierarchie: pokazuje, jak Goethe sparaliżował „Faustem” kulturę niemiecką i przeciwstawia mu ulubionego Wittgensteina.

Polscy jeńcy

Bernhard jest geniuszem groteski. Nagromadzenie bolesnych, konfliktogennych kontrastów („Spotkanie”) wywołuje w czytelnikach zaskakujący ich śmiech: nawet rana, fizyczna bądź duchowa, może być komiczna. Takie ujęcie tematu oczyszcza ze skrajnych emocji i stawie pytanie o naturę przesady – w naszych życiowych ocenach i formie, jaką pisarz się posługiwał, mając z tego również niezłą zabawę.

Do prapramiery polskich przekładów doprowadziła Sława Lisiecka, tłumaczka i szefowa wydawnictwa Od Do, podczas warsztatów translatorskich Austriackiego Forum Kultury. Z ważniejszych opowiadań brakuje nam „Der Kulterer” i „Der Italiener”, z którego wypączkował scenariusz filmu i powieściowe opus magnum, czyli „Wymazywanie”. Sława Lisiecka wystąpiła o licencje na opowiadanie, w którym rozstrzelani zostają polscy jeńcy.

38 Opowiadań Przekład zbiorowy Wydawnictwo Od Do, 2024

38 Opowiadań Przekład zbiorowy Wydawnictwo Od Do, 2024

Foto: materiały prasowe

Znany jako obrazobórca Thomas Bernhard (1931–1989) w 1956 r. napisał opowiadanie „Świniopas”. Tytułowy bohater Korn ma się powiesić, zauważa jednak ukrzyżowanego Jezusa, próbującego oderwać dłonie od słupa. „Słyszy, jak Syn Boży krzyczy (…) Wtedy Korn odrzuca powróz (…). Biegnie w stronę Ukrzyżowanego (…). Ze wszystkich stron słyszy dzwony wielkanocne”. Mamy apoteozą chrześcijańskiego miłosierdzia.

Rzecz w tym, że takie zakończenie opowiadania początkującemu prozaikowi dopisał katolicki wydawca. Tak: Bernhard mógł być uważany za dobrze zapowiadającego się katolickiego pisarza. Jego bożonarodzeniowe opowiadanie „O siedmiu jodłach i śniegu” dzienniki drukowały pięć razy.

Pozostało 90% artykułu
Literatura
Stanisław Tym był autorem „Rzeczpospolitej”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Literatura
Reiner Stach: Franz Kafka w kleszczach dwóch wojen
Literatura
XXXII Targi Książki Historycznej na Zamku Królewskim w Warszawie
Literatura
Nowy „Wiedźmin”. Herold chaosu już nadchodzi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Literatura
Patrycja Volny: jak bił, pił i molestował Jacek Kaczmarski