Nawet ci, którzy Coetzeego nie czytali, mieli okazję poznać jego poglądy na temat zwierząt w kolażowym spektaklu Krzysztofa Warlikowskiego „(A)pollonia” (2009). „Żywoty zwierząt” premierę miały w 1999 r., u nas ukazują się obecnie w przekładzie Jacka Dehnela. I teraz mają większą szansę na dobre zrozumienie.
Wegetarianizm również w Polsce staje się nową filozofią życia, zaś stosunek do zwierząt zmienia się wraz z ewolucją pojęcia rodziny. Czworonogi, czy się komuś podoba, czy nie, stają się dla wielu alternatywą dla posiadania dzieci, są też najbliższymi towarzyszami życia, zwłaszcza dla singli z wyboru.
Alter ego
Dwa rozdziały „Żywotów zwierząt” zostały wygłoszone przez Coetzeego na uniwersytecie Princeton w 1997 r. Pisarz, uważany przez niektórych za człowieka niezwykle poważnego, prowadził jak zwykle ironiczną, przewrotną grę – nie tylko jako literat, również jako performer. Bohaterką swoich wykładów uczynił pisarkę Elizabeth Costello, która przyjeżdża do fikcyjnego uniwersytetu z wykładami o wegetarianizmie.
Żeby było bardziej dwuznacznie, Costello uważana jest za alter ego Coetzeego. Narrator przedstawia ją jako autorkę „Domu przy Eccles Street” z 1969 r., powieści o Marion Bloom, wydobywającej z cienia żonę głównego bohatera „Ulissesa” – Joyce’a. Książka cieszy się opinią pionierskiej powieści feministycznej, staje się też argumentem w dyskusji o stosunku ludzi do zwierząt.
Costello obserwujemy z perspektywy syna Johna. Jest szeregowym wykładowcą na uniwersytecie, gdzie przyjeżdża matka. Jej wykłady wydobędą go z cienia, nie jest jednak tym zachwycony, ponieważ będzie kojarzony z osobą bliską, lecz uważaną za kontrowersyjną, za dziwaczkę.