Naszyjnik z pereł

Ukazanie się tomu „Ballady i romanse” Adama Mickiewicza wspominamy z wielkim szacunkiem, mając na uwadze, że zapoczątkował on tak ważną dla naszego narodu epokę romantyzmu.

Publikacja: 18.09.2022 07:36

Naszyjnik z pereł

Foto: Radio dla Ciebie

Cytaty z poszczególnych dzieł dawno weszły do obiegu. Powtarzamy je chętnie i często, i raczej z uśmiechem. „Jakiż to chłopiec, piękny i młody, jakaż to obok dziewica”, „Zbrodnia to niesłychana, pani zabiła pana”, „Tato nie wraca ranki i wieczory”, „Wrona gdzieniegdzie kracze i puchają puchacze”. Prawda jest jednak brutalna: kiedy otwieramy tom, utwory wydają się niemiłosiernie długie i po kilkustronicowej lekturze zaczynają po prostu nużyć. Że jednak może być inaczej, przekonuje wydany właśnie przez RDC trójpłytowy album w reżyserii Aleksandry Głogowskiej z piękną okładką, zaprojektowaną przez Franciszka Maśluszczaka.

W wykonaniu mistrzów słowa takich jak: Sławomira Łozińska, Dorota Landowska, Katarzyna Dąbrowska, Henryk Talar, Piotr Fronczewski i Andrzej Seweryn (dwaj koledzy z roku), Mariusz Bonaszewski i inni utwory narodowego wieszcza skrzą się dowcipem, zaskakują puentą, działają na wyobraźnię i pozostawiają jak najlepsze wspomnienia.

Powojenny teatr polski miał wyraźny problem z wystawieniem „Ballad i romansów” w takiej postaci, jak napisał je Adam Mickiewicz. Cykl ten uznano po prostu za niesceniczny. Ponieważ jednak rok 1955 ustanowiono Rokiem Mickiewicza, na wielu scenach pojawiła się sztuka „Ballady i romanse”, zamówiona u Aleksandra Maliszewskiego, poety, dramatopisarza, tłumacza i prozaika, krytyka teatralnego i filmowego. Mickiewiczowskie „Ballady i romanse” trafiły na sceny polskich teatrów dopiero w 1978 roku. Reżyser Jan Miłowski rozpisał je na sześcioro aktorów teatru w Legnicy.

Aleksandra Głogowska zaprosiła do radiowych „Ballad i romansów” czternastu wykonawców oprócz głosów aktorów możemy usłyszeć też słynny tenor bohaterski legendarnego Krzysztofa Cugowskiego oraz kontratenor Michała Sławeckiego. Wszystko świetnie współgra z muzyką Marii Pomianowskiej. I każdy utwór staje się minispektaklem. Trzy płyty z 14 utworami rozpoczyna „Pierwiosnek”, znacznie różniący się od następujących po nim ballad. Tu romantyzm dopiero zakwita. Niczym kwiat zwiastujący wiosną. W wykonaniu Sławomiry Łozińskiej, Katarzyny Dąbrowskiej i Krzysztofa Szczepaniaka jest to też zapowiedź czegoś nowego, budzenie się do życia, odrodzenie się nadziei. W „Romantyczności” (Jarosław Gajewski, Zuzanna Sapożnikow, Henryk Talar) powoli zaczynamy wchodzić w krainę magii. I pojawia się dylemat serca i rozumu. Racje mistyczne coraz bardziej stają ponad racje empiryczne w „Świtezi”. Jej szkatułkową konstrukcję Aleksandra Głogowska rozpisała na trzy głosy (Mariusz Bonaszewski, Dorota Landowska, Jarosław Gajewski). Pozostaje w pamięci motyw romantycznej winy i kary oraz ludowej sprawiedliwości. W „Świteziance”, interpretowanej przez Andrzeja Ferenca, Katarzynę Dąbrowską i Oskara Hamerskiego, mamy nie tylko wrażenie, że odbyliśmy podróż nad Świteź, ale wręcz na Facebooku obserwujemy spotkania pary kochanków i rodzące się między nimi uczucie. Mocne i mroczne zakończenie utworu niweluje ballada „Rybka”, wygrzebana przez Mickiewicza ze skarbnicy pieśni ludowych.

Ta muzyka ubarwia też rozpoczynający drugą płytę „Powrót taty”. Podobnie jak w następującym po nim „Kurhanku Maryli”. Ton poważny (podawany szlachetnie przez Oskara Hamerskiego) miesza się z lżejszym, niepozbawionym humoru. Aktorzy wyraźnie puszczają oko (w wersji radiowej raczej ucho) do słuchaczy. Potem mamy popis Andrzeja Seweryna, który z powagą i nostalgią wspomina chwile spędzone przez Mickiewicza z ukochaną Marylą. „Do przyjaciół”. Maryla powracająca we wspomnieniach i przemawiająca głosem Sławomiry Łozińskiej. (widzisz przed sobą obraz grzesznej duszy) sugeruje, że poeta ciągle nosił w pamięci jej obraz zbyt idealistyczny, a chwile wspólnego szaleństwa należą już do przeszłości. Na długo pozostanie w pamięci „Pani Twardowska” w brawurowym wykonaniu tercetu Seweryn, Bonaszewski Fronczewski.

Gorzka i zarazem przewrotna jest ballada „Tukaj, albo próby przyjaźni”. Oto mędrzec Tukaj, będąc na łożu śmierci, ma szansę na nieśmiertelność. Musi tylko wskazać człowieka, któremu bezgranicznie ufa. Jarosław Gajewski prezentuje całą złożoność tej postaci. Jego żale do Stwórcy brzmią przejmująco, ale też jest w nich jakieś kabotyństwo Fredrowskiego Papkina. „Ja umieram w kwiecie wieku” brzmi bowiem jak słowa „O zbrodniarzu! O przeklęty! Taką piękną niszczysz różę”, mówione przez Papkina, przekonanego, że został otruty przez Rejenta.

Henryk Talar dawno udowodnił, że jest mistrzem słowa. Tu popisem jego wirtuozerii jest tytułowa postać Dudarza z romansu pieśni gminnej. Słuchamy w skupieniu historii nieszczęśliwie zakochanego pasterza, który do śmierci nie zapomniał o swej ukochanej. Słuchamy, jak ją opowiada, a potem wyśpiewuje, wpadając w jakiś niezwykle wysoki ton. Coś, co określa się mianem „tenor bohaterski”. I wtedy zaczyna brzmieć jak Krzysztof Cugowski. I okazuje się, że to rzeczywiście jest Krzysztof Cugowski. Duet Talar-Cugowski to szalony pomysł pani reżyser i świetna jego realizacja. Ale pomysł, by włączyć do obsady wirtuoza ze świata muzyki doskonale sprawdza się także w „Lilijach”. kolejnej perełce.

Zarówno reżyserka, jak i aktorzy mieli pełną świadomość groteskowości całej opowieści, streszczającej się w pierwszym zdaniu wypowiedzianym przez Piotra Fronczewskiego w charakterystycznej dla niego podniosłej tonacji: „Zbrodnia to niesłychana, pani zabiła pana”. I tej groteski nie tylko nie tłumili, ale dobrze się nią bawili (rym w recenzji - zamierzony) także pozostali aktorzy. W to celowe przerysowanie znakomicie wpisuje się partia kontratenora Michała Sławeckiego w roli ducha męża. Świetny pastisz teatru grozy.

Ta płyta wciąga i słucha się jej z nieukrywaną przyjemnością. Jest niczym naszyjnik z pereł, które odkurzone i wypolerowane nabrały nowego blasku. Wieszcz pewnie byłby dumny.

Adam Mickiewicz, Ballady i romanse. Koncepcja artystyczna, adaptacja i reżyseria Aleksandra Głogowska. Muzyka Maria Pomianowska. Zespół muzyczny: Katarzyna Gacek-Duda, Maria Pomianowska, Wojciech Lubertowicz, Hubert Giziewski. Nagrania muzyczne Jarosław Regulski. Wyd. Radio dla Ciebie.

Cytaty z poszczególnych dzieł dawno weszły do obiegu. Powtarzamy je chętnie i często, i raczej z uśmiechem. „Jakiż to chłopiec, piękny i młody, jakaż to obok dziewica”, „Zbrodnia to niesłychana, pani zabiła pana”, „Tato nie wraca ranki i wieczory”, „Wrona gdzieniegdzie kracze i puchają puchacze”. Prawda jest jednak brutalna: kiedy otwieramy tom, utwory wydają się niemiłosiernie długie i po kilkustronicowej lekturze zaczynają po prostu nużyć. Że jednak może być inaczej, przekonuje wydany właśnie przez RDC trójpłytowy album w reżyserii Aleksandry Głogowskiej z piękną okładką, zaprojektowaną przez Franciszka Maśluszczaka.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Literatura
Co czytają Polacy, poza kryminałami, że gwałtownie wzrosło czytelnictwo
Literatura
Rekomendacje filmowe: Intymne spotkania z twórcami kina
Literatura
Czesław Miłosz z przedmową Olgi Tokarczuk. Nowa edycja dzieł noblisty
Literatura
Nie żyje Leszek Bugajski, publicysta i krytyk literacki
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Literatura
Ernest Bryll: zapomniany romantyk i Polak stojący w kolejce