3 grudnia 2017 r. będziemy obchodzić rocznicę urodzin jednego z najbardziej wpływowych pisarzy pochodzących z Polski. Paradoks polega na tym, że Joseph Conrad, choć był Polakiem, nie pisał po polsku. Podobnie jak Jan Potocki, autor „Rękopisu znalezionego w Saragossie", patron minionego roku 2015, który tworzył po francusku.
– Celem działań wokół Roku Conrada jest popularyzacja jego twórczości, a także samej postaci Józefa Korzeniowskiego – mówi „Rzeczpospolitej" Dariusz Jaworski, dyrektor Instytutu Książki. – W dobie globalizacji, wyjazdu 2 milionów Polaków do Wielkiej Brytanii chcemy wysłać sygnał nie tylko do rodaków, ale też do świata zachodniego, że mamy polskiego twórcę, który tworzył w języku angielskim i zapisał się w kanonie światowej literatury.
Inauguracja Roku Conradowskiego odbędzie się w grudniu tego roku. Wtedy zostaną ogłoszone wyniki trwającego konkursu na conradowskie projekty, na które Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego przeznaczyło w sumie 3,5 miliona złotych. Wnioski można składać do końca listopada.
– Dotacje nie są małe, bo sięgają 300 tysięcy złotych na jedno wydarzenie, nie licząc wkładu własnego wnioskodawców i zewnętrznych dofinansowań. Czekamy m.in. na projekty filmów, spektakli, konferencji, działań internetowych – tłumaczy „Rzeczpospolitej" Mariusz Cieślik, koordynator zagranicznych projektów Instytutu Książki. Poza programem conradowskim jest jeszcze wiele innych konkursów grantowych (m.in. muzyczne, naukowe itp.) ogłoszone przez ministra kultury, w których wnioski związane z twórczością i życiem Conrada będą szczególnie punktowane.
Klasyk z obcym akcentem
To już drugi raz, gdy parlamentarzyści wskazali Josepha Conrada na patrona kulturalnego roku. Pierwszy Rok Conradowski obchodziliśmy dekadę temu, lecz niewiele z niego pozostało. Nie powstał żaden znaczący film, spektakl czy choćby nowy przekład i krytyczne opracowanie jego najważniejszych dzieł. Teraz jest druga szansa, żeby zrobić coś sensownego ze spuścizną pisarza.