Książka ważna dlatego, że to pierwsza współczesna i realistyczna powieść 38-letniego Głuchowskiego, który popularność zdobył jako twórca historii futurystycznych. A nie każdemu pisarzowi, który zadomowił się w świecie fantastyki, udaje się odnaleźć we współczesnej prozie obyczajowej. Autor „Metra 2033” poradził sobie znakomicie.
„Tekst” to udany thriller psychologiczny, który chwilami czyta się jak coś więcej niż tylko powieść sensacyjną. Odniesienia do rosyjskich klasyków w połączeniu ze światem nowych technologii sprawiają, że powstała pełnowymiarowa opowieść o jednostce przeciwstawiającej się swojemu fatalnemu przeznaczeniu.
Życie po katastrofie
Dmitrij Głuchowski karierę rozpoczął z hukiem. Debiutancką powieść „Metro 2033” z 2002 r. udostępnił w internecie, gdzie do dziś można ją pobrać za darmo. Zainteresowało się nią prawie 2 miliony internautów, czego nie mogli zignorować wydawcy, i trzy lata później książka trafiła do księgarń, podobnie jak jej dwie kontynuacje. Wszystkie z akcją osadzoną dwadzieścia lat po katastrofie nuklearnej. Życie przetrwało tylko w rozległych tunelach moskiewskiego metra, które – jak zauważa pisarz – jest największym na świecie schronem atomowym. Głuchowski wyobraził sobie jak wyglądałoby życie i relacje społeczne w takich podziemiach, i stworzył panoramę postapokaliptycznego społeczeństwa, w którym – nawiązując do słów Marksa – historia powtarza się jako karykatura.
Szybko stał się gwiazdą fantastyki, nie tylko w Rosji, ale także w Europie. Prawa do książki sprzedano w 30 krajach, w sumie 3 miliony egzemplarzy serii. Na dodatek zrobił jeszcze jedną rzecz, która go wyróżniła spośród autorów fantastyki. Otworzył stworzony przez siebie świat dla fanów i innych pisarzy. Każdy, kto chce wykorzystać pomysł Głuchowskiego na podziemną konstrukcję wszechświata, może to zrobić i wydać jako powieść. Do tej pory ukazało się już ponad 80 kontynuacji różnych autorów, 35 w samej Rosji. Powstały lokalne wersje „Metra” w Londynie, Krakowie, a nawet w Hawanie.
W Ameryce nie poszło jednak już tak gładko. – Arogancja, z jaką się spotkałem, była niezwykła. Powiedziano mi, że moja proza jest dziwaczna i egzotyczna. Nie rozgrywa się w Ameryce, więc nikt tego nie będzie chciał czytać – opowiadał w wywiadzie dla portalu „Digital Trends”.