Należę do pokolenia Danka, bohatera książki Daniela Wyszogrodzkiego, a ponadto dorastałem kilka ulic dalej od tytułowego placu Leńskiego, na którym on się wychowywał. Moja matka, tak jak babcia Danka, wybierając się na zakupy do centrum Warszawy za Wisłę, też mówiła, że jedzie „do miasta". I Danek, i ja jesteśmy bowiem dziećmi Pragi...
Kiedy jednak moja matka szła na ulicę Targową do największego w okolicy sklepu z butami, mówiła, że idzie „do Baty", bo ta firma sprzedawała tam przed wojną swoje obuwie. Mieszkańcy z placu Leńskiego o tym nie wiedzieli, tzw. Pragę 2 zbudowano w latach 50., dla tych, których nowa socjalistyczna rzeczywistość sprowadziła do Warszawy. Umieszczano tam także tych, jak dziadkowie Danka, którzy potracili majątki i wśród przedstawicieli nowej klasy mieli zapomnieć o swojej przeszłości. Na jednych i na drugich my, mieszkańcy starej Pragi, patrzyliśmy z wyższością.
Owe niedostrzegalne dla ludzi z zewnątrz różnice dzieliły centrum Pragi widzi również Danek. Jest to wszakże jeden z wielu wątków „Placu Leńskiego". Cała książka jest przede wszystkim rodzajem powieści inicjacyjnej, pozwala obserwować Danka od wczesnego dzieciństwa aż do momentu, gdy rozpoczyna naukę w liceum. Danek wchodzi w dorosłe życie prywatne, ale też poznaje rzeczywistość PRL-u.
Narracja składa się z drobnych epizodów, niemających bezpośredniego związku ze sobą. Całość tworzy jednak obraz dwóch dekad – gomułkowskiej i gierkowskiej – z licznym odniesieniami do czasów wcześniejszych, których bohater nie doświadczył.
Powstał niesłychanie wierny opis życia codziennego tamtych czasów, drobiazgowy, niemal reporterski realizm łączy się tu ironiczną, dowcipną reakcją bohatera. Całość jest kreacją literacką, żaden jednak wykorzystany w niej szczegół nie jest wytworem wyobraźni autora.