Sam Karasek, przypomnę, zadebiutował na przełomie lat 60. i 70. jako poeta Nowej Fali, obok Juliana Kornhausera, Adama Zagajewskiego, Ryszarda Krynickiego i Jacka Bierezina. Jego najgłośniejszy utwór z tamtego okresu to poemat „Rewolucjonista przy kiosku z piwem”, w którym postawił pytanie: „Co ja tu robię?”. Odpowiedzi na to pytanie próbował udzielić wówczas niemal każdy krytycznie myślący obywatel PRL. Pytanie to pojawiło się później w kilku innych utworach Karaska i można zaryzykować tezę, że towarzyszy jego twórczości, niczym refren, wprost i nie wprost, do dzisiaj. „Rewolucjonisty przy kiosku z piwem”, podobnie jak legendarnych już dzisiaj poematów „Drozd” oraz „Oiropa”, a także wierszy „Śpimy na nożu”, „Żyjemy na słowach” czy zadedykowanego Stanisławowi Barańczakowi wiersza bez tytułu, zaczynającego się od słów „Płynąłem powietrzem”, rzecz jasna zabraknąć w „Świętym związku” nie miało prawa. Także utworów napisanych prozą poetycką, takich jak „Orfeusz w barze mlecznym” czy „Komin na Służewcu”, poświęcony Zbigniewowi Herbertowi. To właśnie autor „Pana Cogito” na kilka lat przed śmiercią, w głośnym wywiadzie udzielonym „Tygodnikowi Solidarność”, uznał w Karasku: „najwybitniejszego (…) poetę Nowej Fali”.
Tom – poprzedzony wstępem Grzegorza Kociuby i zilustrowany grafikami Adama Myjaka (wybitny rzeźbiarz jest adresatem poematu „Szczelina” z 1971 roku) – został podzielony na cztery części, w których pogrupowane zostały utwory z lat: 70., 80. i 90. oraz z pierwszej dekady nowego tysiąclecia. Całość wieńczy – zamiast krytycznoliterackiego posłowia – dokument wyciągnięty z teczki, jaką poecie udostępnił Instytut Pamięci Narodowej. W dokumencie tym z 1979 roku inspektor Wydziału III-1 KSMO wnioskuje „o zaprzestanie dalszego opracowania kandydata na tw”, co zastępca naczelnika wydziału zatwierdza, dopisując, że: „kandydat zajmuje zdecydowanie wrogą postawę, po widzeniu się na terenie ZLP, jest wrogo nastawiony do Sł. Bezpieczeństwa”. Wszystko na papierze firmowym, poświadczone stemplami i podpisami. Świetna puenta, idealnie podsumowująca polityczne zaangażowanie poetów Nowej Fali.
Czytając „Święty związek”, rychło dojdziemy do wniosku, że Krzysztof Karasek nie był tylko poetą politycznym, że poetą politycznym był najmniej. Liryka tego autora jest od zawsze polifoniczna, wielogłosowa. Poeta posługuje się najrozmaitszymi stylami, idiomami, poetykami. Bywa i publicystyczny, i refleksyjny, raz jest tradycjonalistą, innym razem awangardystą, bywa jednoznaczny i dwuznaczny, w otaczającym świecie interesuje go zarówno to, co fizyczne, jak i to, co metafizyczne. W jego wierszach znajdziemy całą masę odniesień, nawiązań i aluzji: literackich, historycznych, przyrodniczych i filozoficznych. Nad tym wszystkim panuje twórcza indywidualność poety, także wtedy – może nawet przede wszystkim wtedy – gdy od wielkiego dzwonu zdecyduje się na wiersz do rymu, jak we wzruszającej „Modlitwie za moją córkę”, w której czytamy:
szczygieł lub kawka albo sowa,
a za kominem drukarz