[b]Rz: Czy wojnę domową w Hiszpanii można uznać za poligon wojskowy, próbę generalną przed II wojną światową? A jeśli tak, to kto na tym poligonie skorzystał najwięcej – z militarnego punktu widzenia?[/b]
Na pewno Niemcy, zdecydowanie bardziej niż Rosjanie. Przede wszystkim zyskało Luftwaffe. Legion Condor przetestował w Hiszpanii junkersa 87, czyli sztukasa, a samoloty niemieckie zaczęły walczyć w podwójnych parach i tę taktykę zastosowano wkrótce w bitwie o Anglię. Sowieci potrafili jedynie wyciągnąć wnioski z zalet centralnego koncentrowania artyleryjskiego ognia dalekiego zasięgu. Przydać się to miało pod Stalingradem.
Wojna w Hiszpanii obserwowana była bacznie również w krajach niezaangażowanych bezpośrednio w walkę. Sztaby wojskowe otrzymywały materiały, niekiedy błędnie oceniane. Zarówno w Anglii, jak i Francji sztabowcy po ataku przeprowadzonym pod Guadalajarą przez włoskie jednostki pancerne wywnioskowali, że zastosowano niewłaściwą taktykę. Było inaczej, co zrozumieli Niemcy. Atak był taktycznie w porządku, natomiast wyraźnie podupadł duch bojowy Włochów.
[b]Co zadecydowało o zwycięstwie frankistów? Powszechnie się uważa, że lotnictwo, a zatem pomoc hitlerowska była bezcenna.[/b]
Nieco się ją przecenia. Decyzja Hitlera, by junkersy 52 przerzuciły pierwsze oddziały wojsk i legii cudzoziemskiej przez Cieśninę Gibraltarską, była ważna, ale w istocie nie rozstrzygała o niczym. Republikańska marynarka wojenna była tak nieudolna, że żołnierze Franco i tak przedostaliby się do Hiszpanii. W świetle faktów nie da się utrzymać tezy, że bez pomocy z zewnątrz rebelia generałów załamałaby się latem 1936 roku. Uważam natomiast, że pomoc z zewnątrz przyspieszyła ofensywę nacjonalistów na Madryt, spowodowała szybszy rozwój wypadków.