[b]Rz: Pięć miesięcy temu tygodnik „Respekt” przedstawił dokumenty z archiwów czechosłowackiej bezpieki wskazujące, że donos znanego pisarza Milana Kundery doprowadził w latach 50. do skazania na wieloletnie więzienie człowieka. Kundera zapowiadał podanie autora tekstu do sądu. Spełnił swoją groźbę?[/b]
Nie. Nic takiego się nie stało. Kundera wciąż milczy i sprawa jest jakby zamknięta. Po opublikowaniu dokumentów przez kilka tygodni trwała burzliwa debata medialna.
Większość osób, które wypowiadały się w tej sprawie: polityków, dziennikarzy, autorytetów publicznych, uznała pisarza za ofiarę brudnych, niemoralnych ataków. Skoncentrowano się na donosie znanego pisarza, a pominięto zagadnienie jego komunistycznej przeszłości, jak również losy pana Miroslava Dvoraczka, który wskutek donosu Kundery powędrował za kraty.
[b]Czy pan Dvoraczek żyje?[/b]
Tak, żyje, chociaż jest ciężko chory. Mieszka w Szwecji. Dokumenty, jakie opublikował „Respekt”, nie zostawiają mu zbyt wiele miejsca na wątpliwości, co do roli Kundery w jego aresztowaniu. Z drugiej strony nie sądzę, żeby w tej chwili zbytnio go to interesowało. Po odsiedzeniu wyroku i wyemigrowaniu nie miał możliwości dociekać, kto go wydał. Zresztą Kundera i Dvoraczek prawdopodobnie nigdy się w życiu nie spotkali.