Miałem oczywiście inne poglądy niż działacze opozycji, ale to nie oznacza, że byłem gorszym patriotą. Po prostu dzielił nas spór polityczny” – przekonywał. Podobnych argumentów używają także inni byli funkcjonariusze i ich dzisiejsi obrońcy.
To, jak fałszywa jest ta strategia obrony, ukazuje publikacja IPN „Czekiści”. To studium porównawcze tajnych policji powstałych w krajach Europy Środkowo-Wschodniej, gdy znalazły się pod sowiecką okupacją. „Czekiści” są pierwszą tego typu pracą na świecie, poszczególne rozdziały zostały napisane przez wybitnych specjalistów z poszczególnych państw.
Jaki obraz wyłania się z tego porównania? Nie ma oczywiście mowy o żadnych „suwerennych służbach działających dla dobra swoich krajów”. Każda z nich, z UB/SB na czele, była jedynie miejscową ekspozyturą NKWD/KGB. Ich struktura i metody operacyjne były dokładnym odwzorowaniem struktur i metod operacyjnych sowieckiej bezpieki. Rozkazy i najważniejsze decyzje zapadały w Moskwie.
Funkcjonariusze wschodnioeuropejskich służb do końca mówili o sobie z dumą: „czekiści”. Uważali się za spadkobierców „krwawego Feliksa”, którego portrety wisiały w ubeckich gabinetach od Tallina po Sofię. Skutki tego odczuwamy do dziś. Owi „czekiści” – jako przykładni podwładni – wszystkie najważniejsze akta wysyłali bowiem swoim prawdziwym dowódcom. A te dokumenty na pewno nie spłonęły.
[ramka]