Dla wielbicieli "Złego", historii samotnego mściciela rozprawiającego się z chuliganami w szybkich i dość jednostronnych pojedynkach na pięści, i dla tych, którzy historię PRL poznają dzięki "Dziennikowi 1954", ta jesień będzie wyjątkowa. W tomie [link=http://empik.rp.pl/pokoj-ludziom-dobrej-woli-teksty-niewydane-tyrmand-leopold,prod58615726,ksiazka-p]"Pokój ludziom dobrej woli..."[/link] ukazały się niewydane w postaci książkowej teksty Leopolda Tyrmanda (1920 – 1985). Wcześniej oficyna MG wznowiła jego klasyczne tytuły: "U brzegów jazzu" i "Życie towarzyskie i uczuciowe". Czym tłumaczyć renesans tej twórczości?
[wyimek] [link=http://empik.rp.pl/szukaj/produkt?author=Tyrmand+Leopold&start=1&catalogType=all&searchCategory=all]Zobacz na Empik.rp.pl[/link][/wyimek]
[srodtytul]Kolorowy ptak PRL [/srodtytul]
Z tym pytaniem zwracam się do prof. Tadeusza Cegielskiego, autora właśnie wydanej powieści "Morderstwo w alei Róż" (wydawnictwo WAB), której akcja rozgrywa się w Warszawie w 1954 r. Historia śledztwa w sprawie tajemniczej śmierci partyjnego dygnitarza pełna jest odniesień do prozy Tyrmanda. – Wyjaśnienia fenomenu autora "Gorzkiego smaku czekolady Lukullus" trzeba szukać w latach 50. – twierdzi Tadeusz Cegielski. – W czasie bezpośrednio poprzedzającym odwilż popularność Tyrmanda wiązała się nie tyle z jego literaturą, ile z barwnym stylem życia. Do siermiężnego PRL wniósł powiew Zachodu. Nosił kolorowe prążkowane skarpetki – symbol buntu wobec powszechnie panującej szarzyzny. Wrażenie robiły gusta muzyczne Tyrmanda – zasłynął jako propagator zakazanego do niedawna, "wywrotowego i dekadenckiego" jazzu. Udziałem w Balach Gałganiarzy, na których bywał gościem, zainteresowani byli akredytowani w stolicy dyplomaci, nie wyłączając tych z ambasady ZSRR.
I to u takiego zbuntowanego playboya wydawnictwo Czytelnik złożyło zamówienie na powieść kryminalną. Umowę podpisano wiosną 1954 r. Dlaczego wybór padł na Tyrmanda? – Felietonami zamieszczanymi w tygodniku "Stolica" udowodnił, że potrafi pisać – uważa Cegielski. – Tyrmand stworzył prawdziwą, przepełnioną miłością i pozbawioną patosu kronikę odbudowującej się Warszawy. Ponadto był człowiekiem obytym z kulturą popularną Zachodu. Jako jeden z nielicznych w swoim pokoleniu wiedział, czym jest powieść kryminalna. A więc to, co do czasów odwilży stanowiło dla niego obciążenie, nagle stało się atutem. Nie bez znaczenia pozostawała towarzyska popularność autora – redaktorzy z Czytelnika zakładali, że książka wzbudzi szerokie zainteresowanie.