Nowa proza Andrzeja Stasiuka

„Dziennik pisany później” to znakomity literacko zapis włóczęgi przez Bałkany, a Andrzej Stasiuk pisze tak, jakby fotografował

Publikacja: 27.10.2010 02:39

Andrzej Stasiuk Dziennik pisany później Zdjęcia Dariusz Pawelec Czarne, Wołowiec 2010

Andrzej Stasiuk Dziennik pisany później Zdjęcia Dariusz Pawelec Czarne, Wołowiec 2010

Foto: Rzeczpospolita

Interesują go tylko intensywne wrażenia i metaforyczne obrazy. Ciekawi świat widziany z perspektywy promu, który składa się z przyspawanej do kadłuba karoserii zdezelowanego autobusu i pływa po jeziorze Ko-

mani. Albo bar, gdzie albańscy mężczyźni spędzają całe dnie, od świtu po zmierzch. Przychodzą i rozprawiają o losach świata. Jest „tak jakby nie mogli bez siebie wytrzymać, jakby umierali ze strachu przed samotnością”. A wokół „wiekuisty parter i postosmański slams”: puste butelki, sterty puszek, wyrzucone z jatki baranie trzewia.

Zajmuje go powierzchnia zdarzeń. Przychodzi, patrzy i zapamiętuje. W kosowskiej Djakovicy oglądał meczet i kamienne tablice nagrobne. Skruszałe od upływu czasu i pochylone. A potem pojawiło się dwóch mężczyzn, śniadych i ciemnowłosych. Z wdzięczności za zainteresowanie ich kulturą zaprosili pisarza na kawę. Byli bektaszytami, przedstawicielami otwartego i tolerancyjnego islamu. Wyciągnęli telefony komórkowe i pokazywali zdjęcia najbliższych.

W „Dzienniku pisanym później” najlepsze są notatki z Bośni. Andrzej Stasiuk powiedział , że podróżuje, aby sprawdzić, jak jego umysł zachowuje się w różnych warunkach. Najpierw więc jeździł do Dukli, potem na Słowację i Węgry. Teraz przyszła kolej na Bośnię i w drodze odczuwał strach. Rzeź, jakiej tam dokonano, kojarzyła mu się z obżarstwem i pijaństwem, z nalanymi twarzami katów. „Jechałem przez wojenny kraj i bałem się. Oni wszyscy umarli albo się ukrywali, ale czułem ten zapach w powietrzu. Skarpetki, spocone pachy, tłuszcz i gorzała. Wypalone dziury w obrusach, gdy przysypiali z papierosami. Prawdziwi mężczyźni”.

Literacko znakomity jest obraz Sarajewa w deszczu i hotelu Holiday Inn, który pośród ruin stał bezpieczny, nawet niedraśnięty pociskiem. Serbowie nie strzelali w budynek, bo wiedzieli, że mieszkają tam dziennikarze. „Tak jakby całe to widowisko urządzono właśnie dla nich – pisze Stasiuk. – Żeby mogli sobie pooglądać i potem wszystko to wysłać w świat”. Mgła nad miastem snuła się jak dym nad pogorzeliskiem.

Zrobiło mi się zimno, gdy czytałem te słowa: „Jakaś bezinteresowność tkwiła w tej rzezi. Jakaś sztuka dla sztuki. Europa się przyglądała, a oni mówili: »Patrzcie, tak to się robi. Przypomnijcie sobie, bo powoli już chyba zapominacie. Tak się to robi«”.

Z czasem jego styl stał się coraz bardziej oszczędny. Posługuje się krótkimi zdaniami, a każde trafia w punkt. Momentalnie stają przed oczami białe góry, które pionowo wznoszą się z zielonej toni jeziora. Albo wojenne cmentarze, gdzie białe nagrobki wyłaniają się z ziemi jak kości.

Andrzej Stasiuk

Dziennik pisany później

Zdjęcia Dariusz Pawelec

Czarne, Wołowiec 2010

ZAMÓW TERAZ!cena: 39 złotych

Wyślij SMS o treści stasiuk1k1na numer 70500 (koszt SMS 0,61 zł z VAT)

Płatność przy odbiorze.

Szczegóły usługi na www.one-step.pl

Literatura
Stanisław Tym był autorem „Rzeczpospolitej”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Literatura
Reiner Stach: Franz Kafka w kleszczach dwóch wojen
Literatura
XXXII Targi Książki Historycznej na Zamku Królewskim w Warszawie
Literatura
Nowy „Wiedźmin”. Herold chaosu już nadchodzi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Literatura
Patrycja Volny: jak bił, pił i molestował Jacek Kaczmarski