Jakub Żulczyk napisał Instytut, to powieściowy thriller

„Instytut” to trzecia książka Jakuba Żulczyka i znakomicie napisany thriller z polskimi podtekstami - Monika Małkowska

Aktualizacja: 31.10.2010 02:25 Publikacja: 29.10.2010 15:21

www.znak.com.pl

www.znak.com.pl

Foto: materiały prasowe

Jakub Żulczyk, lat 27, potrafi stopniować napięcie, jakby był uczniem Hitchcocka. Skojarzenie uprawnione, jako że „Instytut” to doskonały materiał na scenariusz.

[wyimek]

[link=http://www.empik.com/instytut-zulczyk-jakub,prod58665721,ksiazka-p]Zobacz na Empik.rp.pl[/link] [/wyimek]

Intryga powieści ma jeszcze inne filmowe koneksje – Bunuel i „Anioł zagłady”. Stare dzieło, sprzed prawie półwiecza – lecz metafora zbliżona. Przypomnę: u hiszpańskiego mistrza grupa notabli tkwi w pałacu, którego opuszczenie udaremnia im własna psychiczna niemoc. U Żulczyka siedmioro bohaterów nie może wydostać się z mieszkania krakowskiej kamienicy. Są uwięzieni przez kogoś z zewnątrz. Nie wiadomo, kogo w tym przypadku reprezentuje Anioł Zagłady, ale to także figura metaforyczna. Uwięzionym zdaje się, że mają do czynienia z bandą psychopatów, których nazywają – tu kolejna paralela – „Oni”.

Wydarzenia relacjonuje Agnieszka, prawna właścicielka odziedziczonej po babce nieruchomości. To właśnie tytułowy Instytut, jak informuje wizytówka przy domofonie.

Pomiędzy akcją rozgrywającą się „tu i teraz”, na gorąco, narratorka wplata wątki retrospektywne. Stopniowo poznajemy dotychczasowe życie. Dalekie od sukcesu. Głupia miłość do przystojnego, ale pozbawionego talentu i egotycznego reżysera filmowego; narodziny córki; próba rozstania z mężem; odebranie dziecka przez teściów; próby odwetu na losie w postaci alkoholu i przygodnych partnerów. Z czasem Agnieszka zaczyna rozumieć, że sama jest winna swego położenia. Przenosi się z Warszawy do Krakowa, podejmuje pracę kelnerki w barze Brzydki Kot (oczywiście, chodzi o Pięknego Psa, kultowej knajpy w grodzie Kraka), gdzie znajduje bratnie dusze. Za jej przyzwoleniem, kumple z pracy stają się współmieszkańcami dużego, czteropokojowego lokalu w centrum miasta.

Beztroskie, trochę hipisowskie bytowanie przerywa… krata. Zaryglowana. Wyłączona winda. Grozę dopełnia krwawy napis „to nasze mieszkanie”. Sąsiedzi nie reagują na krzyki ubezwłasnowolnionych. Czyżby byli w zmowie z Onymi? Siedmioro „zakładników” usiłuje znaleźć rozwiązanie. Jeden spuszcza się na linie z piątego piętra. I znika. Kończą się zapasy jedzenia, przestaje ciec ciepła woda, gaśnie światło. Zamknięcie staje się coraz bardziej opresyjne. W dodatku więźniowie znajdują się pod nieustanną obserwacją, jak w reality show. Nawet podejrzewają, ze stali się bohaterami nowej wersji Big Brothera.

Jak zawsze w ekstremalnych sytuacjach, pomiędzy uczestnikami „przygody” zaczyna się mordercza psychologiczna rozgrywka. Wyłażą brudy, animozje, zawiści. Eskalacja negatywnych uczuć coraz gorzej rokuje…

Do tego miejsca powieść ma tempo rakiety. Niestety, autor nie utrzymał napięcia do końca. W finale nadmiar makabry zaczyna trącić groteską.

Ale najważniejsze: poznajemy Onych. Okazuje się, że to my sami. Rodacy. Sitwy. Koterie trzymające władze. Od pokoleń połączone interesami. Egzystujące dzięki wzajemnemu wsparciu. Są, ale jakby ich nie było. „Jesteśmy przenośnią”, mówi jedna z ważnych person w Instytucie. Bo Instytut jest Polską.

[i]Jakub Żulczyk

Jakub Żulczyk, lat 27, potrafi stopniować napięcie, jakby był uczniem Hitchcocka. Skojarzenie uprawnione, jako że „Instytut” to doskonały materiał na scenariusz.

[wyimek]

Pozostało 95% artykułu
Literatura
Stanisław Tym był autorem „Rzeczpospolitej”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Literatura
Reiner Stach: Franz Kafka w kleszczach dwóch wojen
Literatura
XXXII Targi Książki Historycznej na Zamku Królewskim w Warszawie
Literatura
Nowy „Wiedźmin”. Herold chaosu już nadchodzi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Literatura
Patrycja Volny: jak bił, pił i molestował Jacek Kaczmarski