Historię związanego ze Lwowem rodu Scottów opowiedział w „Czkawce" (Iskry, Warszawa 2000) Jerzy Janicki, który Elgina Scotta, syna konsula rządu Jego Królewskiej Mości w grodzie nad Pełtwią, poznał wiele lat po wojnie w Kanadzie.
Scottów na ziemie polskie przyciągnęła nafta. Dziadek Elgina – też Elgin, kupił kilka pól w okolicy wsi Ropienka, ochrzczonej tak nie bez kozery i zrobił ogromny majątek. Plenipotentem naftowego interesu stać się miał jego syn – George, który „mówił językiem Reja i Kochanowskiego jak rodzimym", ożenił się z Marią Pawłowską, z jej bratem założył sławny lwowski sklep sportowy, słowem – niezależnie od swoich obowiązków konsularnych – „zelwowiaczył się i spolszczył na całego".
Cóż dopiero mówić o jego synu, w czasie wojny lotniku w Anglii, który mimo posiadanego bywatelstwa brytyjskiego latał pod Skalskim, Czumbakiem i Rolskim wraz z polskimi kolegami. Po wojnie Scott senior, George, został ponownie mianowany konsulem, tym razem w Katowicach. Tam też Elgin ożenił się z Marią Tarnowską, ale czasy zaczęły w błyskawicznym tempie podleć i gdy władze w ramach przygotowywanego procesu Skalskiego zaczęły aresztować członków ich rodziny i przyjaciół, Elgin Scott nie czekał dłużej i z żoną na fałszywych papierach pożegnał się z PRL, wracając do krainy przodków – ojczyzny jego pradziadka, oczywiście też Elgina.
Jerzego Janickiego Elgin Scott w Montrealu powitał najczystszym bałakiem: – Panie, pan wi, ili ja kilometry do pana si katulał, żeby pana zdybać!