Biały cadillac

Publikacja: 03.03.2011 00:01

Historię związanego ze Lwowem rodu Scottów opowiedział w „Czkawce" (Iskry, Warszawa 2000) Jerzy Janicki, który Elgina Scotta, syna konsula rządu Jego Królewskiej Mości w grodzie nad Pełtwią, poznał wiele lat po wojnie w Kanadzie.

Scottów na ziemie polskie przyciągnęła nafta. Dziadek Elgina – też Elgin, kupił kilka pól w okolicy wsi Ropienka, ochrzczonej tak nie bez kozery i zrobił ogromny majątek. Plenipotentem naftowego interesu stać się miał jego syn – George, który „mówił językiem Reja i Kochanowskiego jak rodzimym", ożenił się z Marią Pawłowską, z jej bratem założył sławny lwowski sklep sportowy, słowem – niezależnie od swoich obowiązków konsularnych – „zelwowiaczył się i spolszczył na całego".

 

Cóż dopiero mówić o jego synu, w czasie wojny lotniku w Anglii, który mimo posiadanego bywatelstwa brytyjskiego latał pod Skalskim, Czumbakiem i Rolskim wraz z polskimi kolegami. Po wojnie Scott senior, George, został ponownie mianowany konsulem, tym razem w Katowicach. Tam też Elgin ożenił się z Marią Tarnowską, ale czasy zaczęły w błyskawicznym tempie podleć i gdy władze w ramach przygotowywanego procesu Skalskiego zaczęły aresztować członków ich rodziny i przyjaciół, Elgin Scott nie czekał dłużej i z żoną na fałszywych papierach pożegnał się z PRL, wracając do krainy przodków – ojczyzny jego pradziadka, oczywiście też Elgina.

Jerzego Janickiego Elgin Scott w Montrealu powitał najczystszym bałakiem: – Panie, pan wi, ili ja kilometry do pana si katulał, żeby pana zdybać!

A potem snuł opowieści, iście łyczakowskie, z obowiązkowym przy czasownikach akcentem na pierwszej sylabie. Gdy na przykład rozmówca pochwalił jego cadillaca, machnął lekceważąco ręką: – Będziesz si śmiał, ale ja jego prawie za bezdurno kupił.

Jakim sposobem?

„– Mnie zawsze i wciąż taki cadillac pasował, ali zakimpirw ja tego kupił, to ja miał w czerwonym kolorze, a koniecznie mnie si bialy giberował. Ale nowy to kupa szwajnerów! I naraz czytam w gazeci, że w Ottawie jakaś kobita chce sprzedać używanego i ausgerechnet białego. No to ja momentalni za telefon, tak i tak, ona sobi winszuji trzydzieści sześć tysięcy dolary. To już mi się w kieszeni mieści, okay, umawiam si z tą kobitą, że w niedzielę przyjadę obejrzeć. »Gdzie ja panią znajdę w tej Ottawie?« Mówi adres taki i taki, wielka fabryka tekstylna, ona jest jej właścicielką. Od razu widać, że ładowana kobita jak trzeba. Biorę moją córkę i jedziemy oglądać tę brykę. Elegancka, na chodzie, na liczniku miała tyli co nic, pytam się córki, czy jej pasuji, owszem, jak najbardziej. To ja wyciągam książeczkę czekową, piszę tę sumę i daję tej kobicie. A ona, wyobraź sobi, na moich oczach bierze ten mój czek i drze na dwa kawałki. »To jak to tak?« – ja mówi. – To ja si tyli kilometrów katulał, cenę my uzgodnili, a pani obecni mówi, że nie?!' Straszniem si zdenerwował. A ona, wiesz, co mi mówi? »Panie Scott, ja usłyszałam, że pan do córki mówi po polsku. Ja jestem Żydówka z Drohobycza i mnie Polacy ukrywali i dlatego ja w ogóle żyję. Bierz pan nowy czek i pisz pan dziesięć tysięcy...«".

Powojennego Lwowa nie chciał odwiedzać: – A poza wszystkim – mówił – ja si kucam.

– Czego?

W odpowiedzi pokazał napis na koszulce, którą nosił: „Visit Russia – before Russia visits you".

„Też racja" – skomentował Jerzy Janicki.

Literatura
Kto wygra drugą turę wyborów: „Kandydat” Jakuba Żulczyka
Literatura
„James” zrobił karierę na świecie. W rzeczywistości zakatowaliby go na śmierć
Literatura
Silesius, czyli poetycka uczta we Wrocławiu. Gwiazdy to Ewa Lipska i Jacek Podsiadło
Literatura
Jakub Żulczyk z premierą „Kandydata”, Szczepan Twardoch z „Nullem”, czyli nie tylko new adult
Literatura
Epitafium dla CK Monarchii: „Niegdysiejsze śniegi” Gregora von Rezzoriego