Tadeusza pamiętamy głównie jako „papieskiego reportera" Jana Pawła II, może jeszcze jako autora „Obozu Wszystkich Świętych". Ale dziś zatrzymać się chciałbym przy znacznie starszym Nowakowskim, bo urodzonym jeszcze w dziewiętnastym stuleciu (zmarłym w roku 1963) – Zygmuncie.
Ten krakowski czy wręcz arcykrakowski Nowakowski – poufale „Nowakosiem" zwany – zostałby pewnie zapomniany ze szczętem, gdyby nie jego legionowe dziełko „Gałązka rozmarynu". To widowisko, najwięcej mające wspólnego ze śpiewogrą, wystawione zostało w roku 1937, a wydane drukiem w roku następnym. Póki istniała II Rzeczpospolita, grane było wielokrotnie, sięgano po nie również w latach okupacji, grając „Gałązkę..." w warunkach konspiracyjnych. Nowakowski powiedziałby... „po cichutku".
W PRL, jakżeby inaczej, o „Gałązce..." nie można było nawet wspomnieć. Po pierwsze, dlatego, że sławiła czyn legionowy, a po drugie, z tego powodu, że autor, przed wojną sławny felietonista „IKC", na emigracji – z łamów „Wiadomości Polskich" i „Dziennika Polskiego" konsekwentnie występował przeciw komunistycznemu ładowi PRL i sowieckiej polityce.
W stopce „Wiadomości Polskich" powstałych we Francji w marcu 1940 r. jako kontynuacja „Wiadomości Literackich" figurował nawet jako redaktor naczelny, ale jedynie nominalnie. Faktyczną władzę w redakcji sprawował, naturalnie, Mieczysław Grydzewski, Nowa-
kowski zaś pisywał cotygodniowy felieton, także i później, gdy redakcja przeniosła się do Anglii. Ogromną sławę zdobył sobie jego artykuł „Kiwerowa Górka" opublikowany 10 sierpnia 1941 r., kilka dni po zawarciu umowy Sikorski–Majski, w którym Nowakowski jedyny pozytywny aspekt upatrzył w szansie uwolnienia polskich zesłańców przebywających wówczas w ZSRS – jak pisał – „loco tajga czy loco step". Rząd zareagował wstrzymaniem subwencji wypłacanej dotąd z Funduszu Kultury Narodowej, ale redakcja poradziła sobie. Po Katyniu relacje „Wiadomościowo"-rządowe pogorszyły się jeszcze bardziej i w końcu po innym artykule Zygmunta Nowakowskiego – „O drugie »Nie«", w którym zakwestionował linię Curzona, pismo zawieszono. Po przerwie „Wiadomości" ukazały się dopiero w kwietniu 1946 r., już... bezprzymiotnikowe.
Po wojnie Nowakowski, rozpaczliwie tęskniący za Krakowem, pisał nadal felietony, wygłaszał też – poprzez Radio Wolna Europa – cieszące się dużym