Oba wydarzenia zorganizowała w 2005 roku warszawska Galeria Raster. Płytę otwierał sam Broniewski śpiewający:
Bracie, bierz do ręki kielnię, napracujesz się rzetelnie, Dadzą ci tu jeść i pić. Staną ściany i sklepienie, stanie wielki gmach – więzienie, w tym więzieniu będziesz gnić.
Wiele lat wcześniej autor usłyszał ten swój wiersz w więzieniu z nieco zmienionymi słowami, a śpiewający go więźniowie nie uwierzyli mu, że to on jest autorem, byli przekonani, że to ich własna piosenka – tak byli z nią zżyci, tak dobrze pasowała. Okazuje się, że równie dobrze pasują słowa Broniewskiego do estetyki rockowej, i tak „Bagnet na broń" śpiewany przez Świetlickiego, „Kalambury" Muńka Staszczyka czy „Ballady i romanse" w przejmującym wykonaniu Ballad i Romansów wypadają świetnie.
Broniewskiego można było posłuchać już od pewnego czasu. Gorzej z czytaniem. Nie ulega wątpliwości, że to jedna z najbarwniejszych, najciekawszych i pewnie najtragiczniejszych postaci w historii XX wieku. A współczesnych tekstów o nim właściwie nie było.