Reklama
Rozwiń

Po rewolucji przychodzi smutek

„Pensjonat Miramar" noblisty uświadamia, że mieszkańcy Egiptu są dziś w podobnej sytuacji jak pół wieku temu - pisze Marcin Kube

Publikacja: 09.11.2012 09:20

Po rewolucji przychodzi smutek

Foto: materiały prasowe

Na początku zeszłego roku na placu Tahrir protestujący we wspólnej sprawie islamiści i liberałowie zmusili do ustąpienia prezydenta Mubaraka. Z kolei 60 lat temu rewolucja pułkowników obaliła króla Faruka i w 1953 r. ustanowiono republikę. W obydwu przypadkach nastroje były euforyczne, a nadzieje ogromne. Kilka lat po rewolucji już było wiadomo, że Gamal Naser wprowadza kolejny reżim, a przemiany społeczno-gospodarcze okazały się rozczarowujące. O tym właśnie opowiada „Pensjonat Miramar" Nadżiba Mahfuza, jedynego arabskojęzycznego literata wyróżnionego Noblem w 1988 r.

Zobacz na Empik.rp.pl

Akcja powieści rozgrywa się w połowie lat 60. u szczytu władzy Nasera. Zgodnie z nacjonalistyczno-socjalistyczną polityką ograniczano własność ziemską i nacjonalizowano przedsiębiorstwa. Na czarnej liście znaleźli się arystokraci, ortodoksyjni muzułmanie, a także komuniści. Nastroje społeczne pogarszała aktywność tajnych służb, ale prawdziwa katastrofa przyszła dopiero z druzgocącą porażką z Izraelem w wojnie sześciodniowej w 1967 r. W takim schyłkowym nastroju Mahfuz opowiada historię podupadłego pensjonatu. Przyjeżdżają tam głównie studenci i dawni znajomi greckiej właścicielki Marianny. Spokojną atmosferę zakłóca przybycie Zuhry – pięknej dziewczyny ze wsi. Uciekła do miasta przed małżeństwem ze starcem, którego wybrała jej rodzina. Jej obecność rozpala namiętności męskich lokatorów – starych i młodych, a splot wydarzeń doprowadzi do morderstwa jednego z nich.

Historię poznajemy z czterech punktów widzenia. Noblista buduje suspens niczym w kryminale i jednocześnie kreśli portret podzielonego społeczeństwa. Zrujnowani właściciele ziemscy łaszą się do reżimowych urzędników rekrutujących się z niższych warstw. Ci z kolei coraz częściej ulegają korupcji.

Stosując prosty zabieg, Mahfuz uzyskuje znakomity efekt. Wielogłosowa narracja oddaje wzajemne uprzedzenia, podziały, ale też przynosi refleksję o ułomności poznania i powierzchowności naszych sądów. To zgrabnie skrojona miniatura, pomysłowa i napisana świetnym językiem.

„Pensjonat Miramar" to także portret Aleksandrii, której już nie ma. Mahfuz urodził się w 1911 r. w Kairze i spędził tam całe życie do śmierci w 2006 r. Nie lubił podróżować, wyjeżdżał zaledwie parę razy, właśnie do Aleksandrii. W jego opisach to piękne miasto, ale usycha jak zaniedbana roślina.

Ot, solidna literatura – ktoś powie – nic więcej. Jednak kasandryczna atmosfera sprawia, że „Pensjonat Miramar" czyta się jak przestrogę dla dzisiejszego Egiptu, który stoi pomiędzy euforią rewolucji a wielką niewiadomą. Czy dominujące na scenie politycznej Bractwo Muzułmańskie zrealizuje marzenia protestantów z placu Tahrir, czy po raz kolejny zamieni ich życie w koszmar?

Na początku zeszłego roku na placu Tahrir protestujący we wspólnej sprawie islamiści i liberałowie zmusili do ustąpienia prezydenta Mubaraka. Z kolei 60 lat temu rewolucja pułkowników obaliła króla Faruka i w 1953 r. ustanowiono republikę. W obydwu przypadkach nastroje były euforyczne, a nadzieje ogromne. Kilka lat po rewolucji już było wiadomo, że Gamal Naser wprowadza kolejny reżim, a przemiany społeczno-gospodarcze okazały się rozczarowujące. O tym właśnie opowiada „Pensjonat Miramar" Nadżiba Mahfuza, jedynego arabskojęzycznego literata wyróżnionego Noblem w 1988 r.

Literatura
„Bałtyk” Tora Eysteina Øveråsa: tajemnice twórców bałtyckiego kręgu
Literatura
„Świat zagubiony”czyli Polska Ludowa przenosi się w kosmos
Literatura
„Czarodziej śmierci” – nowy kryminał Katarzyny Bondy jak „Breaking Bad” po polsku
Literatura
Jakub Małecki ujawnia szczegóły nowej powieści – „Fabuła wynika z intymności”
Literatura
Ernest Hemingway zabawny i dowcipny. Jest nowy przekład