Korespondecja uzależnionych literatów

Życie dwóch najsłynniejszych bitników, Allena Ginsberga i Jacka Kerouaca, to nie tylko literatura, narkotykowe tripy i erotyczne przygody. To także brak pieniędzy, pobyty w więzieniach i zakładach psychiatrycznych.

Publikacja: 25.11.2012 18:00

Korespondecja uzależnionych literatów

Foto: Getty Images, John Cohen John Cohen

Pierwsza część korespondencji z 1944 r. może wprowadzić w konsternację niezwykłą dawką egzaltacji 18-letniego wówczas Allena Ginsberga. Listy poety, wychowanego w żydowskiej rodzinie w Newark, uderzają grafomanią: „Nie wiem, co przyniesie przyszłość; pisana nam rozłąka; póki nie zmartwychwstanie umarła pora roku, my również musimy pozostać martwi. Wszyscy wy, którzy giniecie, pokonani, żegnajcie; nieznajomy, podróżniku, wygnańcze – żegnaj". Na tym tle znacznie ciekawiej wypada cztery lata starszy Jack Kerouac, który na początku korespondencji siedzi w więzieniu zamieszany w morderstwo, jako świadek i jednocześnie znajomy sprawcy.

Obaj są dziś wskazywani jako najwybitniejsi twórcy pokolenia Beat Generation – amerykańskich literatów lat 50. żyjących na marginesie społecznym, którzy w narkotykach, seksie i podróżach szukali nowych doznań. „Listy" dwóch najważniejszych bitników z lat 1944–1963 czyta się jak dwa niezależne dzienniki. Pisarze częściej zanurzają się w swe wewnętrzne światy, niż prowadzą żywą wymianę myśli.

Z czasem Ginsberg dojrzewa emocjonalnie i literacko. Przestaje się szamotać, coraz precyzyjniej opisuje swoje uczucia. Jednocześnie ma problemy tożsamościowe. Podczas pobytu w zakładzie psychiatrycznym w 1950 r. (poszedł tam, by uniknąć więzienia po tym, jak w jego mieszkaniu znaleziono kradzione towary) stwierdza, że porzuci homoseksualne związki i spróbuje życia z kobietami. Odstąpił od tego pomysłu w 1954 r., gdy poznał modela Petera Orlovsky'ego, z którym wspólnie dożył starości.

Zadziwiająco mało można przeczytać w „Listach" o dramatycznych wydarzeniach z ich środowiska. Zdawkowo piszą o tragedii ich 19-letniego przyjaciela Luciena Carra. Chłopak zabił starszego od siebie wykładowcę, który molestował go psychicznie i seksualnie. Niewiele dowiemy się też o nieszczęśliwym wypadku, w którym zginęła żona Williama S. Burroughsa. Pisarz postrzelił ją podczas zabawy w Wilhelma Tella, próbując strącić z jej głowy szklankę.

Ginsberg pisze, że Kerouac ma „gojisze kopf" (głowę goja), nie myśli dalekowzrocznie i nie potrafi się skupić na rzeczach ważnych. Z każdym odczytywanym rokiem ich korespondencji coraz wyraźnie widać, że miał rację. Podczas gdy autor „Kadiszu" ze swoją „jidisze kopf" tkwił w 1952 r. w Nowym Jorku, szukając wydawców dla siebie i kolegów, Kerouac odurzał się w Meksyku pejotlem w towarzystwie Burroughsa.

Ginsberg był pierwszym czytelnikiem Kerouaca. Gdy odważył się skrytykować „W drodze" („Często po prostu bezmyślnie popierdalasz, to jest taka stylistyczna popisówa"), Jack wpadł w szał i napisał gniewny list, w którym stwierdzał: „Rozumiem, że dla takich ciot jak wy nie jestem już atrakcyjny...".

Sukces i sława po publikacji „W drodze" wpędziły go w jeszcze większe problemy psychiczne, które podsycał alkoholem i narkotykami. Jego stan się pogarszał, a listy stawały się coraz bardziej ponure. Z jednej strony marzył o samotności i izolacji na wzór Davida Thoreau, z drugiej zaś zapijał się w przypadkowym towarzystwie. Ich korespondencja urwała się na początku lat 60. Schorowany Kerouac zmarł w 1969 r. Ginsberg przeżył go o niemal 30 lat.

„Listy" wraz z „Poniedziałkowymi dziećmi" Patti Smith, „Dziennikiem" Susan Sontag, filmowymi biografiami Ginsberga czy tegoroczną ekranizacją „W drodze" Waltera Sallesa wpisują się w modny trend odświeżania amerykańskiej kultury powojennej. Będzie to lektura fascynująca, ale obawiam się, że tylko dla miłośników i znawców Beat Generation. Dla pozostałych kilkaset stron zmagań dwóch autorów ze swoim ego, pozbawione szerszego tła i kontekstu, może być doświadczeniem zbyt wymagającym.

Jack Kerouac,Allen Ginsberg,


„Listy",


tłum. Krzysztof Majer,


wyd. Czarne, 2012

Pierwsza część korespondencji z 1944 r. może wprowadzić w konsternację niezwykłą dawką egzaltacji 18-letniego wówczas Allena Ginsberga. Listy poety, wychowanego w żydowskiej rodzinie w Newark, uderzają grafomanią: „Nie wiem, co przyniesie przyszłość; pisana nam rozłąka; póki nie zmartwychwstanie umarła pora roku, my również musimy pozostać martwi. Wszyscy wy, którzy giniecie, pokonani, żegnajcie; nieznajomy, podróżniku, wygnańcze – żegnaj". Na tym tle znacznie ciekawiej wypada cztery lata starszy Jack Kerouac, który na początku korespondencji siedzi w więzieniu zamieszany w morderstwo, jako świadek i jednocześnie znajomy sprawcy.

Pozostało 84% artykułu
Literatura
Stanisław Tym był autorem „Rzeczpospolitej”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Literatura
Reiner Stach: Franz Kafka w kleszczach dwóch wojen
Literatura
XXXII Targi Książki Historycznej na Zamku Królewskim w Warszawie
Literatura
Nowy „Wiedźmin”. Herold chaosu już nadchodzi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Literatura
Patrycja Volny: jak bił, pił i molestował Jacek Kaczmarski