Tekst z archiwum tygodnika Plus Minus
Przyznany mu w 2009 roku Angelus – Literacka Nagroda Europy Środkowej uhonorował „Przypadki inżyniera ludzkich dusz”, książkę wybitną, która w przekładzie na polski zaistniała dopiero w 2008 roku, trzydzieści jeden lat po tym, jak napisał ją i wydał na emigracji czeski pisarz, Josef Škvorecky. Wtedy, w „nagrodę”, komunistyczne władze CSRS odebrały mu czechosłowackie obywatelstwo (przywrócone po aksamitnej rewolucji 1989 roku).
Josef Škvorecky po agresji wojsk Układu Warszawskiego na Czechosłowację w 1968 r. wyemigrował – najpierw do USA, a następnie do Kanady, gdzie mieszkał do śmierci. Na Uniwersytecie w Toronto wykładał literaturę angielską i amerykańską, sporo tłumaczył z tej literatury na czeski, a przede wszystkim z żoną Zdenką Salivarovą na początku lat 70. założył wydawnictwo, które w kulturze naszych południowych sąsiadów odegrało rolę podobną do Instytutu Literackiego w Paryżu Jerzego Giedroycia. Chodzi o oficynę Sixty Eight Publishers, w której przez lata ukazywały się zarówno książki autorów czeskich zakazanych w kraju, jak i pisarzy zachodnich, z uwagi na swoje antykomunistyczne poglądy źle widzianych nad Wełtawą.
„Przypadki inżyniera ludzkich dusz” to opus magnum być może największego, a na pewno najbardziej znaczącego twórcy współczesnej literatury czeskiej, datowanej od połowy XX wieku. Ważniejszego od Hrabala, od Kundery, a czytelnikowi polskiemu przynajmniej pod kilkoma względami nasuwającego skojarzenia z innym, wielkim pisarzem tej samej epoki – Leopoldem Tyrmandem. Nie tylko z racji łączącej ich miłości do jazzu.
Udana i darmowa promocja
Już pisarski debiut Josefa Škvorecky’ego z 1958 roku – „Tchórze”, przerósł najśmielsze oczekiwania czytelników, ale i 34-letniego wtedy autora. Czym bowiem była ta powieść? Kroniką kilku dni 1945 r. w prowincjonalnym czeskim miasteczku, tuż przed kapitulacją Rzeszy i zaraz po niej; oskarżeniem starszego pokolenia Czechów, któremu Škvorecky zarzucił głęboki oportunizm. Dostaje się też od pisarza młodej generacji, beznadziejnie pustej, etycznie kompletnie pogubionej. Nie ten przygnębiający obraz społeczny zadecydował jednak o wycofaniu powieści z księgarń, ale perspektywa historyczna utworu, jakże odległa od obowiązującej, uproszczonej wersji dziejów najnowszych, lansowanej przez komunistyczną propagandę.