„Sunday Times" napisał, że to „znakomite połączenie historii, sztuki i relacji z podróży". Książka opisuje wnikliwie historię Rzymu od jego założenia do współczesności. Autor – historyk sztuki nie wygłasza akademickich wykładów, lecz opowiada o wszystkich epokach z taką empatią, jakby żył wśród ich mieszkańców, a także był za pan brat ze sławnymi przybyszami, ciągnącymi od stuleci do Rzymu ze wszystkich krajów. Niezależnie, czy w czasach starożytnych, renesansie, baroku, klasycyzmie, XIX-wieku, czy XX-wiecznego futuryzmu i surrealizmu. Plastyczna wyobraźnia i barwny narracja tej książki są niezwykle sugestywne.
Mamy wrażenie, że autor bywał na dworach rzymskich cesarzy. W renesansie towarzyszył powstawaniu dzieł Michała Anioła, Rafaela, Caravaggia. Odwiedzał miasto razem z Rubensem, który po raz pierwszy gościł w nim w 1601 roku jako dworzanin Vincenza Gonzagi, księcia Mantui, a pobyt ten stał się przełomem w jego własnej sztuce. Był tu także ze sławnym duńskim rzeźbiarzem Bertelem Thorvaldsenem. Wspólnie z Goethem zwiedzał Kaplicę Sykstyńską, kiedy nie było tam jeszcze tłumów i można było kontemplować freski Michała Anioła w spokoju i ciszy. I dlatego Hughes może za Goethem powtórzyć, że „nikt się nie dowie się, czego potrafi dokonać jeden człowiek, dopóki nie zobaczy tego wnętrza".
W erudycyjnym „Rzymie" Hughesa czytelnik znajdzie wiele szczegółów, o których milczą podręczniki sztuki i historii, jak i przewodniki. Dowie się, że w I wieku n.e. ponad milionowe miasto było zatłoczone, chaotyczne i brudne niczym współczesna Kalkuta i tylko elita mieszkała w olśniewających pałacach. (Sytuację poprawiła rozbudowa akweduktów za Trajana.)
Możni starożytnego Rzymu bywali rozmiłowani w sztuce ponad granice rozsądku i gotowi przepłacać za wspaniałe dzieła niczym współcześni kolekcjonerzy za Picassa czy Warhola. W czasach Pliniusza jeden z bogatych właścicieli zakupił stół z kości słoniowej za cenę dużej posiadłości.
Rzymianki kochały klejnoty. Trzecia żona Kaliguli – Lolia Paulina na uczcie weselnej błyszczała od klejnotów na szyi, palcach i wplecionych w włosy, dając dowód złego gustu. Szmaragdy sprowadzano z Egiptu, szafiry z Cejlonu, ametysty i diamenty z Indii, perły poławiano we wszystkich pobliskich morzach. Za jedwab chiński w cesarstwie rzymskim płaciło się jak za złoto.