Dekabryści ery Chruszczowa

Książki Ludmiły Ulickiej są przede wszystkim zapisem stanu rosyjskiej duszy poranionej przez czerwony faszyzm, zwany również komunizmem.

Aktualizacja: 12.07.2013 12:49 Publikacja: 12.07.2013 12:27

Dekabryści ery Chruszczowa

Foto: Plus Minus

To napisane z rozmachem freski, dzięki którym zyskujemy wgląd w społeczeństwo sowieckie z całym jego bagażem spraw wielkich, małych i podłych, do których polski czytelnik w zasadzie miał dostęp niewielki. Bo przecież to nie jest literatura łagrowa (Sołżenicyn, Szałamow), to nie antyutopia (Zamiatin) czy próba idealizacji przedrewolucyjnej przeszłości, którą bezpowrotnie zniszczyła bezbożna komuna (Nabokow). Ulicka tworzy po prostu prozę obyczajową, odwołując się oczywiście do wielkiej XIX-wiecznej literatury rosyjskiej.

Nie inaczej jest w jej najnowszej książce zatytułowanej „Zielony namiot". Losy trzech szkolnych przyjaciół – Ilji, Sani i Michy – stanowią pretekst do ukazania panoramy sowieckiego społeczeństwa. Moskwa, umiera Stalin. Radziecka szkoła podstawowa, tu następuje zawiązanie akcji powieści. Sania jest wychowywany przez pamiętającą dawną Rosję babkę, przygotowywany do zawodu wirtuoza fortepianu. Ilja to mieszkający z matką pasjonat fotografii, a Micha – Żyd z bidula – mieszka z ciotką i interesuje się literaturą. Wszystkich dotyka to samo: zostają zauroczeni ojczystą kulturą, którą pokazuje im ich jednoręki nauczyciel, Wiktor Juliewicz. Wycieczki po literackiej Moskwie, odkrywanie zaułków, po których chodził Puszkin, a potem Pasternak i inni. Odkrycie literatury zakazanej przez sowiecką władzę: wiersze Mandelsztama, potem Brodskiego. To wszystko kształtuje młode serca. Jeszcze historia Rosji, zwłaszcza tragiczne dzieje dekabrystów. Te właściwie dzieci jeszcze odkrywają prawdę, której wierne będą do końca życia – szlachetność dekabrystów i zwierzęcość carskiej władzy wcale się nie skończyły. Ta historia trwa nadal, ma tylko jeszcze bardziej ponurą odsłonę.

Bohaterowie dorastają, żenią się, rozwodzą, zmieniają zawody, miejsca zamieszkania. Przez strony powieści Ulickiej przewijają się dziesiątki postaci: żony, teściowie, znajomi, przyjaciele i rodziny przyjaciół, oficerowie KGB i babcie z zapadłych syberyjskich wiosek. Niemal każdy rozdział książki to osobna historia pokazująca relacje człowieka z władzą, pokazująca świat obmierzły i mroczny, taki z jedną ubikacją na 40 mieszkań w bloku, z generalskimi daczami wypchanymi fałszywymi antykami. To świat, w którym obyczajowość – mimo surowej partyjnej kontroli – jest dość swobodna, rozwodów jest tyle samo co ślubów, a aborcja to ulubiony zabieg radzieckiej kobiety.

Po pewnym czasie spostrzegamy, że trzej główni bohaterowie nie potrafią znaleźć sobie miejsca w społeczeństwie, żyją na jego obrzeżach, właściwie wegetują na posadach, które nie zapewniają im kariery. Nie zapisują się też do partii. Oni oraz krąg znajomych zaczynają kombinować wokół samizdatu, czyli przepisywanej na maszynie „antysowietczyzny". Najbardziej zaangażowani w tę działalność są Ilja i jego druga żona Olga, z tego nawet można wyżyć, jeśli podróżuje się po całym kraju z plecakiem wypchanym oprawionymi ręcznie książkami o cienkich bibułkowych stronach. Rodzi się antysowiecka opozycja: „Herbata i wódka lały się strumieniami, kuchnie bulgotały parą politycznych dyskusji tak, że wilgoć pełzła po ścianach obok płyty kuchennej do góry, do ukrytych mikrofonów".

Ludmiła Ulicka należy do pisarek jawnie krytykujących zarówno system władzy panujący obecnie w Rosji, jak i postać samego Władimira Władimirowicza. „Zielony namiot"– kronika tragicznych losów inteligencji rosyjskiej – jest jednocześnie pytaniem o kondycję współczesnych Rosjan. Czy Sania, Ilja i Micha nie pozostawili po sobie godnych następców? Czy dekabryści ery Chruszczowa i Breżniewa, których losy tak tragicznie się skończyły, mają pozostać wyłącznie epizodem w walce z bezduszną machiną władzy?

Ludmiła Ulicka, „Zielony namiot", Świat Książki, Warszawa 2013

To napisane z rozmachem freski, dzięki którym zyskujemy wgląd w społeczeństwo sowieckie z całym jego bagażem spraw wielkich, małych i podłych, do których polski czytelnik w zasadzie miał dostęp niewielki. Bo przecież to nie jest literatura łagrowa (Sołżenicyn, Szałamow), to nie antyutopia (Zamiatin) czy próba idealizacji przedrewolucyjnej przeszłości, którą bezpowrotnie zniszczyła bezbożna komuna (Nabokow). Ulicka tworzy po prostu prozę obyczajową, odwołując się oczywiście do wielkiej XIX-wiecznej literatury rosyjskiej.

Pozostało 85% artykułu
Literatura
Stanisław Tym był autorem „Rzeczpospolitej”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Literatura
Reiner Stach: Franz Kafka w kleszczach dwóch wojen
Literatura
XXXII Targi Książki Historycznej na Zamku Królewskim w Warszawie
Literatura
Nowy „Wiedźmin”. Herold chaosu już nadchodzi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Literatura
Patrycja Volny: jak bił, pił i molestował Jacek Kaczmarski