Najnowsza powieść Hosseiniego to historia miłości, rozstania, przyjaźni, poświęcenia, wygnania i przejmująca historia Afganistanu, rozciągnięta pomiędzy trzema kontynentami na przestrzeni sześćdziesięciu lat. To opowieść o tym, jak członkowie rodziny kochają się, zdradzają, bronią honoru i są skłonni do poświęceń.
Krytycy na całym świecie nie szczędzą pochwał na temat najnowszej powieści Hosseiniego, który przenosi czytelnika tym razem do nieziemskiego królestwa Kabulu, Paryża, San Francisco i greckich wysp. Jest to powieść i piękna, i wstrząsająca, rozczulająca i epicka, fascynująca i przejmująca. A przede wszystkim, co pisał „Guardian", nieprzyzwoicie przyjemna w lekturze.
„Moje książki to historie miłosne. Mnie jednak interesują przejawy miłości wykraczające poza tradycyjny romantyczny kanon. Nieszczególnie mam ochotę opisywać romantyczną miłość jako motyw narracji albo łatwe źródło szczęścia moich bohaterów. Bardziej mnie ciekawi miłość rozkwitająca w najbardziej nieoczekiwanych miejscach, między ludźmi, którzy się w ogóle tego nie spodziewają – np. między żonami tego samego mężczyzny w „Tysiącu wspaniałych słońc" czy między szoferem Nabim z „I góry odpowiedziały echem" a jego pracodawcą. Moi bohaterowie szukają miłości i związków międzyludzkich, po drodze zmagając się z ograniczeniami swoich serc i swoją wrażliwością. Pokonywanie tych przeszkód w imię miłości prowadzi do aktów poświęcenia i altruizmu, które tak bardzo mnie pociągają jako kwintesencja tego, co w człowieku najlepsze" – mówił Hosseini w jednym z wywiadów.
Problemy poruszone w „I góry odpowiedziały echem" mają wymiar ogólnoludzki, ale czy przedstawiona tam historia – a raczej historie – mogłyby się wydarzyć gdzie indziej?