Moje dalsze uwagi odnoszą się wyłącznie do spraw ogólniejszych, z samą książką nie mają nic wspólnego. Rozwiązania tu udokumentowane są, niestety, w moim przekonaniu, bałamutne, pokazują bowiem, jak architektura – osiedla, budynki użyteczności publicznej, prywatne domy i wnętrza – mogłyby, a nawet powinny wyglądać, gdyby tylko... Nie należy bowiem projektantom dawać wolnej ręki, gdyż wiele ich „dokonań" przekonuje, że może to być decyzją niosącą ryzyko.
W tym albumie architekci wspinają się jednak na szczyty swych umiejętności. Warto przyjrzeć się temu, co proponują, mimo że prezentowane rozwiązania, odzwierciedlające „potrzeby konkretnego człowieka", choć może nie do końca rzeczywiście pokrywają się z owymi potrzebami. Poznamy jednak domy stawiane pod miastem i w jego centrum, domy wakacyjne i mieszkania w samym mieście. Nie sposób mówić tu o jakiejś spójności architektonicznych wizji, są one jednak uzależnione od miejsca, lokacji, charakteru klienta, jego możliwości finansowych i potrzeb – to wszystko znajdziemy w albumie.
Wnętrza utrwalone na fotografiach łączy jedno – wspaniałe światło. Obecne jest zarówno w dużych domach, jak i mieszkaniach stosunkowo niewielkich (najmniejsze ma 65 m kw.). Widać, że projektanci chcą światła, imają się różnych sposobów, by go wpuścić do wnętrza jak najwięcej. Stąd przeszklone ściany, świetliki pod sufitem, lustra powtarzające panoramę za oknem. Dominuje minimalizm i umiar, nawet zabytkowy dom na Majorce cechuje geometryczna prostota i skromność.