Na rynku wydawniczym pojawiła się właśnie kolejna publikacja poświęcona rabunkowi dzieł sztuki w czasie ostatniej wojny. Po wznowieniu w poprzednim roku „Grabieży Europy” Lynn H. Nicholas, tym razem warto sięgnąć po tytuł „Bezcenne. Naziści opętani sztuką” młodego szwedzkiego dziennikarza Andersa Rydlla.
Autor nie tylko opisuje rabunek dzieł sztuki przez niemieckich i austriackich nazistów, ale – i to jest moim zdaniem bardziej ciekawy wątek - to, co po tej grabieży zostało do dzisiaj. To nieuregulowane kwestie restytucji utraconych dzieł sztuki, także przez państwa, które stały się ofiarami nazistów, ale dzisiaj w swoich zasobach muzealnych mają „trefne" dzieła sztuki. Problem ten dotyczy m.in. Polaków, Rosjan czy obywateli USA.
Skala rabunku
Aby nie zapomnieć o praprzyczynie tego zjawiska Anders Rydell przypomina skalę rabunku dzieł sztuki, na początku w Niemczech, potem sojuszniczej Austrii, a następnie w krajach okupowanych przez nazistów: Francji, Belgii, Holandii, Węgrzech, Polsce i Związku Sowieckim.
Po wojnie wojska alianckie odkryły 1,5 tysiąca składów z ukrytymi przez Niemców skarbami: obrazami, książkami, meblami, archiwaliami, dywanami. Znaleziono ponadto ok. 10,7 mln pojedynczych obiektów o wartości około 5 mld ówczesnych dolarów. Tylko wartość dzieł zrabowanych przez Hermanna Goeringa, jednego z przywódców III Rzeszy szacowana była po wojnie na ponad 100 mln marek, co odpowiada dzisiejszemu 1,3 miliardowi złotych. Tylko z Polski Niemcy wywieźli połowę dziedzictwa kulturalnego państwa, skonfiskowali też jedną czwartą dzieł sztuki Europy.
KONKURS