Dobry rok krótkiej formy

Wysyp opowiadań, parę ważnych biografii, ale ciągle mało współczesnych powieści o Polsce tu i teraz.

Aktualizacja: 19.12.2017 13:29 Publikacja: 18.12.2017 17:12

Wzgórze psów Jakub Żulczyk; Kryminalny dreszczowiec z akcją osadzoną na Mazurach (Wyd. Świat Książki). Dostarcza wciągającej fabuły i mocnych scen, ale w gruncie rzeczy jest czymś więcej. To przenikliwy portret społeczny, a przede wszystkim opowieść o tym, że najważniejsze śledztwa w życiu prowadzimy we własnej sprawie.

Foto: materiały prasowe

Podsumowania dają przede wszystkim możliwość zauważenia książek, które zostały pominięte w momencie ukazania się ich w księgarniach. Chodzi najczęściej o pozycje z małych wydawnictw, które mają słabszą siłę promocyjnego przebicia w porównaniu z największymi oficynami. Te potrafią wylansować i najbardziej przeciętne czytadło.

Małe wielkie książki

Przeoczoną perełką był „Pan wszystkich krów" Andrzeja Dybczaka, twórcy trzymającego się na uboczu pisarskiego światka. Reportera, podróżnika, a przede wszystkim wielce utalentowanego literata. W wydawnictwie Nisza opublikował tom opowiadań, które zachwycają sposobem, w jaki Dybczak opowiada o człowieku, o jego relacjach z naturą i zmaganiach z materią codzienności. To proza wrażliwa na detal, ale nie manieryczna, a poza tym także niezwykle autentyczna. Nie ma w niej żadnych fałszywych tonów.

Druga mała wielka książka to „Po trochu" 29-letniej Weroniki Gogoli wydana przez Książkowe Klimaty, zbiór opowiadań układających się w spójną opowieść o dorastaniu dziewczynki ze wsi, opisującej swój najbliższy świat. Książka dorównuje przepięknym „Gugułom" Wioletty Grzegorzewskiej z 2014 roku.

To nie przypadek, że dwie pierwsze książki, o których wspominam, są zbiorami opowiadań. Rok 2017 stał pod ich znakiem. Zjawisko tym bardziej ciekawe, że czytelnicy rzadko po nie sięgają, więc i wydawcy patrzą na nie mniej łaskawie.

Poza „Panem wszystkich krów" i „Po trochu" należy wspomnieć o bardzo dobrych „Mikrotykach" Pawła Sołtysa, muzyka i tekściarza znanego jako Pablopavo, a także o „Kijankach i kretowiskach" młodej Aleksandry Zielińskiej, stawiającej coraz dojrzalsze kroki literackie. Były też wciągające „Syreny z Broadmoor" Jana Krasnowolskiego, który sięgnął po kroniki kryminalne i napisał opowiadania o zbrodniach na Wyspach Brytyjskich z udziałem Polaków.

Moda na opowiadania

Do formy opowiadania sięgnęli też doświadczeni pisarze: Szczepan Twardoch („Ballada o pewnej panience"), Zośka Papużanka („Świat dla ciebie zrobiłem"), Jarosław Grzędowicz („Azyl") dobrze znany czytelnikom fantastyki.

Potwierdzeniem mody na nowele było ufundowanie Nagrody im. Marka Nowakowskiego. Jej pierwszym laureatem w 2017 roku został Wojciech Chmielewski. On akurat opowiadania pisał, nim to jeszcze było modne, ale żeby było ciekawiej, w minionym roku akurat wydał powieść – bardzo udaną „Belweder gryzie w rękę". Sportretował w niej mieszkańców jednego zwyczajnego osiedla na obrzeżach wielkiego miasta i w pozornym „nicniedzianiu się" szuka prawdy o codziennym życiu – nieefektownym, monotonnym, ale jednak wyjątkowym.

Jak co roku do księgarń trafiło mnóstwo wspomnień i biografii, m.in. Bolesława Prusa, Stanisława Lema, Stanisława Grzesiuka, Wandy Rutkiewicz. Pośród anegdociarstwa i recyklingu ciekawostek ukazało się kilka książek niezwykłych. Choćby przejmujący wywiad rzeka Michała Wójcika z pisarką obozową Zofią Posmysz czy fascynująca biografia podróżnika Tony'ego Halika. Mirosław Wlekły ukazał go jako człowieka o wielu obliczach, który na różnych etapach zmieniał biografię, a przy tym sam chyba w różne warianty swego życia wierzył.

Poruszającą biografią, odkrywającą na nowo postać powszechnie znaną, była „Sendlerowa" Anny Bikont. Nie sposób nie wspomnieć też o monumentalnym dwutomowym „Gombrowiczu" Klementyny Suchanow, który przy całym swym bogactwie faktograficznym nie przytłacza nadmiarem szczegółów.

Bez rewelacji

Duży niedosyt pozostawiają powieści. Nie brakuje co prawda literatury gatunkowej i historycznej. Co roku możemy liczyć na zręcznie skrojone nowe książki Marka Krajewskiego, Elżbiety Cherezińskiej czy coraz bardziej cenionych Wojciecha Chmielarza i Ryszarda Ćwirleja.

Bardzo dobrą powieść o historii ziem zachodnich napisał 49-letni Dominik Rutkowski. Jego „Zadry" pokazują, że mamy do czynienia z dojrzałym, a przy tym sprawnym warsztatowo pisarzem.

Nowe powieści wydali Michał Witkowski, Zygmunt Miłoszewski, Łukasz Orbitowski, Marian Pilot i Jerzy Pilch. Trudno jednak powiedzieć, żeby któraś opowiedziała coś, o czym nie wiedzieliśmy, lub zweryfikowała nasze dotychczasowe oceny i sądy.

Najbliżej tego celu zdaje się być dwóch pisarzy: Andrzej Muszyński i Jakub Żulczyk. „Fajrant" Muszyńskiego jest o tyle fascynujący, że autor idzie nieco pod prąd obowiązującej modzie na krytykę neoliberalizmu i kapitalizmu. Bez szyderstwa pokazał młodych ludzi, którzy chcą po prostu zarobić. Przypomniał oczywistą prawdę, że łatwo jest czegoś nie chcieć, kiedy się to ma. Ale co z tymi, którzy nie mają nic?

Z kolei Żulczyk napisał „Wzgórze psów", potwierdzając, że „Ślepnąć od świateł" nie było chwilową zwyżką formy, tylko on ma talent do opowiadania na pozór sensacyjnych historii, które w gruncie rzeczy są bardzo dobrymi współczesnymi powieściami obyczajowymi. Na dodatek Żulczyk nie łasi się do żadnej ze stron naszej polskiej barykady. Pisze tak, jak zostało to ujęte w „Psach" Pasikowskiego: na pohybel wszystkim. Jest to niezwykle cenne w czasach, gdy autorzy tak często piszą to, co chcemy usłyszeć. ©?

Kity 2017

„Dziesięć godzin" Maria Nurowska Wyd. Prószyński i S-ka

Jest taka scena w „Ile waży koń trojański?" Machulskiego, gdy mało bystra bohaterka przejęzycza się i mówi „kuzorium". Właśnie taka jest ta powieść. To nawet nie kuriozum.

Lepiej byś tam umarł Mamed Khalidov, Szczepan Twardoch Wyd. W.A.B.

Szczepan Twardoch w roli boksującego literata. Co będzie dalej? Może walka MMA. Na rywala proponuję Popka Monstera albo Pudziana.

Portret młodej Wenecjanki Jerzy Pilch Wydawnictwo Literackie

Kto nie załapał się na twórczość Jerzego Pilcha w czasach jego świetności, może pomyśleć, że ma do czynienia z pisarzem co najmniej przereklamowanym.

Literatura
Stanisław Tym był autorem „Rzeczpospolitej”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Literatura
Reiner Stach: Franz Kafka w kleszczach dwóch wojen
Literatura
XXXII Targi Książki Historycznej na Zamku Królewskim w Warszawie
Literatura
Nowy „Wiedźmin”. Herold chaosu już nadchodzi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Literatura
Patrycja Volny: jak bił, pił i molestował Jacek Kaczmarski