Choć deszczowa i wietrzna pogoda nie pomogła, Memoriał Kamili Skolimowskiej awansował do rangi Śląskiej Diamentowej Ligi z przytupem. Od sobotniego popołudnia na Narodowym Stadionie Lekkoatletycznym działo się wiele, program był rozłożony na 4,5 godziny (tylko dwie końcowe tworzyły rywalizację DL), ale nie było czasu na nudę.
Rozpoczęli tyczkarze, czyli inaczej mówiąc, rozpoczął się Armand Duplantis show. Rekordzista świata oddał sześć skoków, już drugi – na wysokości 5,83 m – dał mu zwycięstwo, a potem było jeszcze 6,03 w pierwszej próbie i 6,10 w trzeciej, pierwszy z licznych rekordów mityngu został ustanowiony, mimo mokrego i wolnego rozbiegu. Marzenia o rekordzie świata tym razem nie były realne. Polskę reprezentował w konkursie Piotr Lisek, z wynikiem 5,63 m był czwarty.
Potem przyszedł czas na godne uczczenie pamięci Kamili Skolimowskiej w konkursach młociarskich Zdecydowanie najlepiej w tej sprawie spisał się pięciokrotny mistrz świata Paweł Fajdek. Wygrał memoriałowe zawody z wynikiem 81,27 m (wicemistrz świata z Eugene Wojciech Nowicki był drugi – 79,19 m), co oznaczało, że zwycięzca przy okazji ustanowił rekord mityngu Diamentowej Ligi.
Fajdek od lat postuluje, by rzut młotem był stałą konkurencją ligową, dawał młociarzom szansę zarobku i pokazania się na największych stadionach świata. W tym starcie słowa poparł czynem. Statystycy policzyli, że w Memoriale Kamili Skolimowskiej odniósł ósme zwycięstwo.
Najbardziej wartościowy wynik mityngu padł jednak w finale zawodów. Kończący Memoriał bieg na 100 m pań wygrała mistrzyni świata Shelly-Ann Fraser-Pryce. Jamajska sprinterka jest w znakomitej formie, pomknęła do mety w tempie nigdy nie oglądanym w Polsce, w tym roku także na świecie – 10,66 s. Jeszcze raz można było wzdychać, co by się działo, gdyby temperatura powietrza była o kilka stopni wyższa i wiatr wiał sprinterkom na Śląskim w plecy nie 0,5 m/s, tylko chociaż 1,5 m /s. Ewa Swoboda nie wystartowała, zgłosiła infekcję.