- Przekonano mnie, że szkoda tracić czas na oznaczanie miana przeciwciał czy stopnia odporności. To nie ma znaczenia. Szczepionka na pewno nie zaszkodzi, a podbije miano przeciwciał - tłumaczył prof. Simon w programie „Newsroom” Wirtualnej Polski.
Program szczepień zakłada, że będą one w Polsce dobrowolne. Jako pierwsza zostanie zaszczepiona tzw. grupa zero. To pracownicy sektora ochrony zdrowia, Domów Pomocy Społecznej i Miejskich Ośrodków Pomocy Społecznej, a także personel pomocniczy i administracyjny w placówkach medycznych, w tym w stacjach sanitarno-epidemiologicznych. Jeśli w poszczególnych grupach wiekowych nie będzie wystarczającej liczby chętnych na szczepionkę na koronawirusa, rząd nie wyklucza dodatkowego naboru dla osób młodszych, które będą chciały się zaszczepić.
Prof. Simon, który był jedną z pierwszych osób zaszczepionych we Wrocławiu, żartował, że „wbrew nadziejom koronasceptyków i antyszczepionkowców przeżył pierwsze szczepienie”. - Czuję się znakomicie. Troszkę mnie bolało w miejscu ukłucia. Wziąłem 4 dni urlopu, by się zresetować. Z utęsknieniem czekam na następne szczepienie, żeby się całkowicie zabezpieczyć, wierząc, że ta szczepionka u mnie będzie skuteczna - mówił dolnośląski konsultant wojewódzki ds. chorób zakaźnych.
Pytany o to, ile osób z jego oddziału się zaszczepiło, prof. Simon odparł, że „wszyscy z wyjątkiem jednej osoby, która niedawno przebyła Covid-19”. - U mnie w szpitalu – i to jest argument chyba, żeby przekonywać ludzi, choć nie wszyscy wierzą – na 1200 osób załogi prawie 200 osób przechorowało Covid. Dwóch ordynatorów, moich kolegów, umarło z tego powodu. Kilkanaście osób jest inwalidami neurologicznymi czy oddechowymi. Czy to nie jest argument, żeby się szczepić? - pytał ordynator oddziału chorób zakaźnych szpitala we Wrocławiu.