Ponad dwa lata temu Janusz Wawrowski wraz z dyrekcją Narodowego Forum Muzyki we Wrocławiu rzucił hasło, by z okazji stulecia odzyskania niepodległości kupić dla Polski skrzypce Stradivariusa. Przed 1939 r. taki instrument znajdował się w depozycie Muzeum Narodowego, ale został zrabowany przez Armię Czerwoną.

Wydawało się już, że z powodu braku chętnych z inicjatywy nic nie wyjdzie, ale pojawił się instrument, który można było nabyć od włoskiej rodziny Ratinich. I co najważniejsze – pojawił się człowiek, który zdecydował się wyłożyć na ten cel pieniądze.

Darczyńcą okazał się Roman Ziemian, współwłaściciel firmy CEO FutureNet, tworzącej produkty i usługi online oraz działającej w marketingu wielopoziomowym. Chętnie też wspiera liczne przedsięwzięcia kulturalne i sportowe.

Instrument z 1685 r., a więc z okresu, gdy Antonio Stradivari wypracował własny model skrzypiec, został zdeponowany w Zamku Królewskim w Warszawie. Będzie użyczany Januszowi Wawrowskiemu na koncerty i nagrania. Na tych skrzypcach zarejestrował już dla Warnera, z którym od dawna ma podpisany kontrakt, płytę „Hidden Violin". Wybrał znane i nieznane skrzypcowe miniatury polskich kompozytorów, od Wieniawskiego do Lutosławskiego.

4 grudnia na Zamku Królewskim odbędzie się uroczystość nadania skrzypcom imienia Polonia, od 7 do 21 grudnia stradivarius zostanie pokazany tam na wystawie. To będzie jedyna okazja, by obejrzeć z bliska skrzypce, których wartość rynkowa wynosi ok. 20 mln zł.