Magiel Café przy ulicy Chełmskiej 42/44 (wejście od Stępińskiej) to nie tylko bistro-kawiarnia. Tu promuje się sztukę. Niekomercyjną i niemodną
Bohaterką obecnej, piątej w tym roku, Magiel-wystawy jest Susan Throckmorton. Pochodzi ze Stanów Zjednoczonych. Jej pasją jest sztuka ludowa, którą od kilkunastu lat kolekcjonuje. Pewnie dlatego osiedliła się w Polsce.
Co prawda na warszawskim Mokotowie trudno natrafić na ślady kultury wiejskiej, ale Susan znalazła rozwiązanie: sama tworzy folklor. Nie za pomocą pędzla, dłuta czy nici – jej narzędziem pracy są nożyczki oraz jednobarwne kawałki papieru. W nich wycina misterne sceny i pejzaże wplecione w koronkowe ornamenty. Mrówcza praca.
Nad jedną kompozycją ślęczy nieraz kilkadziesiąt godzin. Efekty do wglądu w Maglu. Susan nie jest debiutantką, prezentowała już z powodzeniem swoje dziełka w Holandii i rodzinnym kraju. Do tej pory sądziłam, że wycinanki to przede wszystkim tradycja łowicka. Tymczasem nie! Mamy konkurencję za oceanem. Okazuje się, że w Nowym Świecie działa Stowarzyszenie Wycinkarzy. Rzecz jasna Throckmorton jest jego członkinią.
Jej specjalność to melanż motywów ludowych z różnych krajów (w tym z Polski) plus własne interpretacje krajobrazu. Na ogół buduje (czytaj: wycina) kompozycje symetrycznie. To jedyne ułatwienie w jej rękodziele. Bo stopień komplikacji, jaki osiągnęła, może zaimponować najbardziej wymagającej łowiczance. Od bogactwa detali w tych obrazkach kręci się w głowie.