– Występ na Akropolu to przeżycie niespotykane, jednak nie co dzień występuje się z London Symphonic Orchestra – mówi Zbigniew Preisner. – Reakcje widowni były podobne jak w Atenach. Podczas pierwszej części z muzyką „Silence, Night & Dreams” panowała cisza, a po drugiej z utworami filmowymi – entuzjazm. Podpisywałem płyty wraz z Teresą Salgueiro przez półtorej godziny. Szef Barbican powiedział, że to rekord w historii sali.
Większość brytyjskiej prasy interpretuje album z perspektywy filmów Krzysztofa Kieślowskiego.– Pytano mnie, czy to, co starał się mówić o świecie Krzysztof, po jego śmierci usiłuję powiedzieć za pośrednictwem muzyki – opowiada kompozytor. – Nie zaprzeczałem.
Jest rzeczą dziwną, że Polacy nie mieli szansy posłuchać muzyki wydanej pod prestiżowym szyldem EMI Classic, choć gościła na Akropolu, w Barbican, a 20 marca zaplanowano koncert w paryskim Theatre des Champes-Elysees.
– Przestałem się już przejmować, że to, co robię, bardziej interesuje świat niż Polaków – mówi Preisner. – Po koncercie w Barbican „Wiadomości” zamiast o ważnym wydarzeniu kulturalnym wolały poinformować o mafii polskiej w Londynie.
Ostatecznie jedyny koncert w kraju odbędzie się w płockiej bazylice.– Prawdę mówiąc, w Krakowie nie miałbym się ze swoim stuosobowym zespołem gdzie podziać, w Warszawie też – komentuje kompozytor. – Dlatego cieszę się, że wystąpię w Płocku. W tamtejszej katedrze jest wspaniała akustyka i miejsce dla 2 tysięcy słuchaczy, tak jak w Londynie.