Pan najlepiej zna Carlosa Santanę, kim jest prywatnie ten świetny gitarzysta?
Carlos Santana: Mam 60 lat, ale wiek nie ma znaczenia, bo jestem dzieckiem Bożym. Nie lubię opisywać siebie przez pryzmat tego, co robię na scenie. Spodobały mi się słowa mistrza karate Bruce'a Lee, który powiedział, że najlepiej być jak woda. Ona potrafi się przystosować do każdej sytuacji. Raz jest deszczową chmurą, innym razem oceanem czy płynem w szklance lub w filiżance herbaty, jednak zawsze pozostaje sobą.
Sprawia pan wrażenie odprężonego, wyciszonego.
Bo staram się żyć normalnie, bez pośpiechu. Większość czasu poświęcam na słuchanie muzyki o afrykańskich korzeniach – Johna Coltrane'a i Boba Marleya. Czytam "Kurs cudów". Dla mnie to kojąca lektura pozwalająca zrozumieć siebie, rozwiązać własne problemy i dążyć do harmonii.
To jedna z najważniejszych pozycji New Age.