Dlaczego spektakle pod gołym niebem cieszą się takim powodzeniem?
Podczas Letniego Festiwalu Operowego wystawiamy je w pięknych miejscach Wrocławia. Zaczęliśmy od „Toski” Pucciniego, jej pierwszy akt odbywał się w kościele Marii Magdaleny, drugi w pięknej, barokowej Auli Leopoldina, a finał na Wzgórzu Partyzantów, na którym zaprezentowaliśmy również „Traviatę” Verdiego i „Jezioro łabędzie” Czajkowskiego. Natomiast „Giocondę” Ponchiellego zrealizowaliśmy na wielkiej scenie w kształcie gondoli umieszczonej na środku Odry w pobliżu malowniczego Bulwaru Włostowica, a „Napój miłosny” Donizettiego na sztucznym akwenie w parku Szczytnickim na Pergoli. W tym roku „Otello” odbędzie się na Wyspie Piaskowej połączonej mostem z Wyspą Słodową wśród kanałów Odry. Już sam urok wysp, bulwarów nad Odrą, wspaniałej roślinności i podświetlonej architektury wrocławskich zabytków stanowi wyjątkową oprawę naszych spektakli. Często staram się wybrać taką operę, której inscenizację można wkomponować w miejsce jej prezentacji. Akcja „Giocondy” rozgrywa się w Wenecji, „Napój miłosny” w wiosce rybackiej, „Otello” w zamku na Cyprze. Za pomocą scenografii, świateł i wspaniałej muzyki przenosimy widzów w trochę nierealny, ale piękny świat.
Obsada „Otella” podobno ma być również wyjątkowa.
Tytułową rolę zaśpiewają artyści gościnni. Jak już wcześniej wspomniałam, to jedna z najtrudniejszych partii tenorowych w XIX-wiecznej operze. Do jej zaśpiewania potrzebny jest mocny głos, tzw. tenor spinto, który jednocześnie pięknie brzmi we fragmentach lirycznych. Niezwykle ważna jest też umiejętność przekazania wszelkich niuansów interpretacyjnych. W postać Otella wcielą się Amerykanie John Keyes i Hugh Smith oraz Koreańczyk Seung-Jin Choi. W partii Jagona wystąpią Włoch Vittorio Vitelli oraz Bogusław Szynalski, Desdemonę zaśpiewają Litwinka Nomeda Kazlaus oraz Ewa Czermak i Ewa Vesin.
„Otello” Giuseppe Verdiego to już 19 superprodukcja Opery Wrocławskiej...
W 1997 roku zaproponowałam po raz pierwszy wystawienie opery w gigantycznych dekoracjach, na scenie o wymiarach 50 m długości i 20 m wysokości w Hali Stulecia. Ten obiekt, wybudowany w 1913 r. przez Maksa Berga, ma unikatową w Europie architekturę i służył przede wszystkim kongresom, wystawom, wydarzeniom sportowym, koncertom rockowym i musicalom. Pierwszą superprodukcją była „Aida” Verdiego przygotowana we współpracy z Operą w Budapeszcie. Wszystkich 16 tysięcy biletów na cztery przedstawienia zostało sprzedanych. Stanowiło to dla nas miłe zaskoczenie, tym większe, że na widowni zasiadło wielu młodych ludzi, także ci, którzy do tej pory nigdy nie byli w operze. Postanowiłam więc każdego roku przygotowywać dwa różne tytuły operowe w Hali Stulecia. Oczywiście, na początku wybierałam tzw. hity, zaliczane do stałego repertuaru większości teatrów świata: „Carmen” Bizeta, „Nabucco” i „Trubadur” Verdiego, „Carmina burana” Orffa, a z polskich dzieł „Straszny dwór” Moniuszki. Potem przyszła kolej na trudniejsze dzieła, jak „Złoto Renu”, „Walkiria”, „Zygfryd” i „Zmierzch bogów” Wagnera oraz „Borys Godunow” Musorgskiego.