Krążek rozpoczynający serię „BMW Jazz Club” zawiera nagrania z koncertów w Warszawie, we Wrocławiu i w Poznaniu.
– Wiele było moich występów lepszych pod względem wokalnym, ale starałam się nie myśleć o własnym popisie, tylko o niepowtarzalnej magii nagrań, jaką udało nam się wyczarować z muzykami – mówi Anna Maria Jopek. – To nie jest tylko moja płyta, stąd tytuł „Jo & Co”. Moje śpiewanie było tylko punktem startowym.
Większość kompozycji pochodzi z koncertu African Moods w Teatrze Polskim w Warszawie z udziałem Richarda Bony, Mino Cinelu i Dhafera Youseffa. Jopek daje dowód wokalnej klasy w ludowo brzmiącym temacie „Cisza na skronie, na powieki słońce”. W „Spróbuj mówić kocham” porywające gitarowe solo zagrał Marek Napiórkowski, imponująco brzmi kontrabas Roberta Kubiszyna. Etniczne zaśpiewy w finale to już specjalność Jopek. W „Moun Madinina” dochodzi do głosu Cinelu i jego magiczne instrumenty perkusyjne. Kompozycję „Aya 1984” rozedrgał Dhafer Youssef – swoim wibrującym śpiewem i oudem, zwanym perską lutnią. Najmniej podoba mi się „Tea in Sahara” The Police. Wolę Jopek w jej repertuarze – „Zrób, co możesz”, „Teraz i tu” czy tradycyjnym, ludowym temacie „Dwa serduszka, cztery oczy”.
„Rz” zapytała wokalistkę, jaka jest różnica pomiędzy koncertami zagranicznymi a krajowymi.
– Poza Polską wybieram tematy polskie, ludowe i gramy bardzo odważnie długie otwarte formy – powiedziała. – Uwielbiam kontrasty: wczoraj Istambuł, dziś Gorzów Wielkopolski. Polska publiczność jest niezawodna, inteligentna. Ale potrzebuje światła, możemy jej to dać.„Tea in Sahara” wywołuje pytanie o płytę ze Stingiem.