Aktualizacja: 21.05.2025 17:05 Publikacja: 02.05.2025 16:30
Foto: Leszek Kubik
Ostatnio zorientowałam się, że czytam głównie po niemiecku. Trochę z konieczności – do recenzji i przekładów. To chyba częsty problem tłumaczy: dominuje u nich język, z którego przekładają, a przecież warto też sięgać po polskie książki. Na szczęście trafiłam niedawno na kilka tytułów, które zrobiły na mnie duże wrażenie. Pierwszy to „Wejście” Stefana Hertmansa (wyd. ArtRage) w przekładzie Alicji Oczko. Tematycznie bliska temu, czym się zajmuję, choć została przełożona z niderlandzkiego. Przekład jest znakomity. Czytałam wcześniej „Wojnę i terpentynę”, więc to moja druga książka Hertmansa. Autor łączy historię z dramatem rodzinnym. Główny bohater, Willem Verhulst, był flamandzkim członkiem SS. Pokazane są narodziny flamandzkiego nacjonalizmu i decyzje prowadzące do współpracy z III Rzeszą. Jego żona, osoba religijna i pacyfistyczna, stoi po zupełnie innej stronie. Mąż ją zdradza, dzieci patrzą na wszystko własnymi oczami. To dramat wielowymiarowy – książka naprawdę mocna i poruszająca.
W najnowszym odcinku podcastu „Posłuchaj Plus Minus” gościem Darii Chibner był Cezary Boryszewski – redaktor nac...
Znawcy twórczości Krystiana Lupy nie mają wątpliwości, że nikt lepiej nie przeniósłby na deski sceniczne „Czarod...
„Amerzone – Testament odkrywcy” to wyprawa w świat zapomnianych krain.
W drugim tomie „Filozoficznego Lema” widać ujemną ocenę pisarza dla ludzkości.
Czy z przeciętnej powieści może powstać dobry serial? „Fatalny rejs” dowodzi, że tak.
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas