Reklama

Dziesięć hitów Pendereckiego

W Warszawie rozpoczyna się w czwartek festiwal zorganizowany z okazji jego 75. urodzin, ale przedstawi jedynie skromną część dorobku tego pracowitego twórcy

Publikacja: 19.11.2008 05:22

„Diabły z Loudun” w reżyserii Marka Weiss-Grzesińskiego, Teatr Wielki w Poznaniu, 1998 r.

„Diabły z Loudun” w reżyserii Marka Weiss-Grzesińskiego, Teatr Wielki w Poznaniu, 1998 r.

Foto: PAP, Remigiusz Sikora Rem Remigiusz Sikora

Na świecie odbyło się już w tym roku ponad 70 jubileuszowych koncertów Krzysztofa Pendereckiego. – Jestem nieco zmęczony szumem wokół mojej osoby – przyznaje. – Zdecydowanie bardziej wolę pracować w samotności.

Bywają artyści, którzy długo dopieszczają kolejne dzieło lub kompozytorzy piszący przez całe życie tę samą muzykę. Krzysztof Penderecki jest przeciwieństwem i jednych, i drugich. Jego dotychczasowy dorobek to prawie 80 tytułów i dodaje do nich wciąż nowe – np. III kwartet smyczkowy, którego prawykonanie odbędzie się na warszawskim festiwalu.

Jego utworów nie da się zaklasyfikować do jednego stylu, co więcej – nie tworzą jednolitego portretu ich autora. Są jednak dzieła, które trzeba znać, by wiedzieć, kim był i jest Krzysztof Penderecki.

[srodtytul]1 „Ofiarom Hiroszimy – Tren” (1960). [/srodtytul]

Otwiera czas prób i doświadczeń, dzięki którym Penderecki stał się najważniejszym przedstawicielem ówczesnej awangardy. Początkowy tytuł utworu – „8’37” ” – oznaczał czas trwania; ten ostateczny – odpowiada jego niezwykłej ekspresji i okazał się znacznie bardziej atrakcyjny dla świata. Jednak gdy w 1961 r. Filharmonia w Sztokholmie miała wykonać „Tren”, muzycy zastrajkowali, bo nie chcieli zniszczyć sobie instrumentów.

Reklama
Reklama

[srodtytul]2 „Pasja według Św. Łukasza” (1965).[/srodtytul]

Wyzwanie rzucone nowej muzyce. Awangardowy kompozytor poszukał inspiracji u Bacha, podejmując z nim dialog. Stworzył wielkie dzieło o Męce Pańskiej, ale i o cierpieniach współczesnego człowieka. Po 43 latach ta muzyka brzmi równie fascynująco.

[srodtytul]3 „DiabŁy z Loudun” (1969).[/srodtytul]

Pierwszy utwór sceniczny Pendereckiego doczekał się około 30 inscenizacji, co w przypadku opery współczesnej jest ewenementem. Kompozytor wybrał sztukę Whitinga opartą na autentycznych wydarzeniach z połowy XVII w., zachowując jej strukturę: krótkich, niemal filmowo montowanych, scen. „Diabły” inspirują reżyserów, choć śpiewakom sprawiają wiele trudności. Tak jak inne jego opery.

[srodtytul]4 „Lacrimosa” (1981).[/srodtytul]

Drobna, czterominutowa kompozycja wykonana w 1980 r. na uroczystości odsłonięcia pomników ofiar Grudnia 1970 jest fragmentem pisanego przez kilkanaście lat wielkiego „Polskiego requiem”. Całe dzieło razi dzisiaj patosem, „Lacrimosa” zaś nadal wzrusza i ma najbardziej rozpoznawalną melodię Pendereckiego.

Reklama
Reklama

[srodtytul]5 II koncert wiolonczelowy (1982).[/srodtytul]

Skomponowany dla Mścisława Rostropowicza jest świadectwem zwrotu ku tradycji romantycznej i jednym z pierwszych koncertów instrumentalnych, które przyniosły Pendereckiemu uznanie, m.in. nagrodę Grammy w 1987 r. dla najlepszego utworu współczesnego.

[srodtytul]6 IV symfonia „Adagio” (1989). [/srodtytul]

Zamówiona przez francuski rząd dla uczczenia 200. rocznicy rewolucji francuskiej nie ma charakteru utworu okazjonalnego. To najbardziej osobista i indywidualna symfonia Pendereckiego. Świadczy o tym choćby jej forma: utwór jednoczęściowy, rozbudowane do niespotykanych rozmiarów adagio.

[srodtytul]7 Sinfonietta per archi (1992).[/srodtytul]

Mniej znane, a równie ważne kameralne oblicze Pendereckiego. Ponadto utwór pozostaje świadectwem czasu, gdy kompozytor podejmował postmodernistyczną grę z różnymi konwencjami.

Reklama
Reklama

[srodtytul]8 II koncert skrzypcowy „Metamorfozy” (1992).[/srodtytul]

Za tę kompozycję otrzymał w 1998 r. kolejną statuetkę Grammy. Koncert napisał dla niemieckiej skrzypaczki Anne-Sophie Mutter, a odnajdziemy tu liczne odniesienia do XIX-wiecznej tradycji.

[srodtytul]9 „Siedem bram Jerozolimy” (1996).[/srodtytul]

Symfonia-oratorium stworzona na zamówienie burmistrza Jerozolimy dla uczczenia 3000 lat istnienia tego miasta jest dowodem skłonności Pendereckiego do tworzenia dzieł monumentalnych. Mamy tu pięcioro solistów, recytatora, trzy chóry, dużą orkiestrę oraz dwa zespoły instrumentalne poza sceną. Muzyka przytłacza swą potęgą, ale i siłą wyrazu, jest też dowodem ważnej dla kompozytora tradycji judeo-chrześcijańskiej.

[srodtytul]10 VIII symfonia „PieŚni o przemijaniu” (2005). [/srodtytul]

Reklama
Reklama

Gdy coraz częstsze stawały się głosy o wyczerpaniu inwencji twórczej kompozytora, on zaskoczył wszystkich symfonią-kantatą do tekstów niemieckich poetów, a właściwie kameralną refleksją o przemijaniu. Utwór ma bardzo osobisty charakter, jest rodzajem intymnego pamiętnika.

Na świecie odbyło się już w tym roku ponad 70 jubileuszowych koncertów Krzysztofa Pendereckiego. – Jestem nieco zmęczony szumem wokół mojej osoby – przyznaje. – Zdecydowanie bardziej wolę pracować w samotności.

Bywają artyści, którzy długo dopieszczają kolejne dzieło lub kompozytorzy piszący przez całe życie tę samą muzykę. Krzysztof Penderecki jest przeciwieństwem i jednych, i drugich. Jego dotychczasowy dorobek to prawie 80 tytułów i dodaje do nich wciąż nowe – np. III kwartet smyczkowy, którego prawykonanie odbędzie się na warszawskim festiwalu.

Pozostało jeszcze 86% artykułu
Reklama
Kultura
Artyści w misji kosmicznej śladem Sławosza Uznańskiego-Wiśniewskiego
Kultura
Jan Ołdakowski: Polacy byli w powstaniu razem
Kultura
Jesienne Targi Książki w Warszawie odwołane. Organizator podał powód
Kultura
Bill Viola w Toruniu: wystawa, która porusza duszę
Kultura
Lech Majewski: Mamy fantastyczny czas dla plakatu. Nie boimy się AI
Reklama
Reklama