Płyty udane i kiczowate

Młode tuzy brytyjskiego pop rocka, które debiutowały kilka lat temu, wydały nowe albumy. Kaiser Chiefs i Arctic Monkeys trzymają dobry poziom, Keane spadł do klasy disco.

Publikacja: 09.12.2008 11:54

Płyty udane i kiczowate

Foto: EMI

Kaiser Chiefs wdarli się na muzyczną scenę i listy przebojów w 2004 r. po sukcesie Franza Ferdinanda. Rok później wydali udaną debiutancką płytę „Employment”. Druga, zeszłoroczna, „Yours Truly, Angry Mob” zawierała wśród wielu znakomitych nagrań szlagier „Ruby, Ruby”. Najnowsza aż tak wielkim hitem nie może się pochwalić. Cieszy jednak, że choć grupa podjęła współpracę ze słynnym producentem Markiem Ronsem, współautorem sukcesu Amy Winehouse — nie zmieniła swojego oryginalnego stylu. Podobać mogą się nawet najbardziej taneczne kompozycje jak „You Want History”, bo zrealizowane są z lekkością, pomysłowością i poczuciem humoru. W „Spanish Metal” muzycy udanie połączyli klimat flamenco i ciężkich odmian rocka. Grają szybko, dynamicznie i melodyjnie, świetnie mieszając proporcje. Są znakomitymi kompozytorami, którzy proponują słuchaczowi w jednej piosence kilka muzycznych pomysłów. Potrafią też wzruszyć lirycznie śpiewanymi przez Ricky’ego Wilsona motywami „Tomato in the Rain” oraz „Remember You’re Girl”.

Arctic Monkeys debiutowali w 2006 r. albumem „Whatever People Say I’m, That’s What I’m Not”, który na Wyspach Brytyjskich w pierwszym tygodniu sprzedaży rozszedł się w prawie 400 tysiącach egzemplarzy. To najlepsza grupa od czasu The Libertines, a brytyjska krytyka uważa, że nawet od debiutu Oasis. Grają dynamicznego, gitarowego rocka — ostrego i chropowatego jak głos wokalisty Alexa Turnera. Wydana rok temu płyta „Favourite Worst Nightmare” nie była już tak dobra jak debiut, ale przyniosła kilka świetnych kompozycji, które są ozdobą opublikowanego na DVD koncertu w manchesterskim „Apollo”.

Najwspanialsze jest to, że muzycy pozostali chłopakami z sąsiedztwa, którzy wieczorami wkurzają sąsiadów grając zbyt głośno w garażu. Nie kryją makijażem młodzieńczych pryszczy, ubierają się chyba w ciucholandach. Kiedy inni wzmacniają muzyczny przekaz scenografią i światłami, oni korzystają tylko z instrumentów i wzmacniaczy. Grają tak jak początku lat 60 — prosto i energetycznie.

Najlepszymi pozycjami koncertu są „I Bet You Look Good On The Dancefloor” i „Dancing Shoes”. To piosenki o sile dynamitu. Wolniejsze tempo ma „Fake Tales of San Francisco”, ale refren wciska się w uszy z siłą bomby atomowej. Odrobinę liryki w śpiewie Turnera da się słyszeć w „When the Sun Goes Down”, ale tylko w wokalnej uwerturze. Potem następuje perkusyjno-gitarowa burza. Oby taki był trzeci studyjny album.

Keane debiutował cztery lata temu bardzo dobrym pop rockowym albumem „Hopes and Fears”, potem była słabsza, ale dająca się słuchać płyta „Under the Iron Sea” z hitem „Is It Any Wander”. Na trzecim albumie, „Perfect Symetry”, nadzieje pokładane w grupie się nie spełniły, strach pomyśleć, co będzie w przeszłości.

Szkoda, bo Keane kontynuował tradycję romantycznego rocka, której patronem jest Queen. Tom Chaplin znakomicie śpiewał. Kiedy było trzeba — mocno, innym razem – falsetem. Niestety, wpadł w narkotyki, trafił na odwyk, dobrze że wrócił, ale najnowszy album świadczy, że rozmienił talent na drobne i chce być ulubieńcem nastoletnich dziewcząt. W „Sparking” czy „The Lovers Are Losing” śpiewa tak słodko, że aż mdło. Kiczowate partie syntezatorów przypominają najgorsze lata new romantic.

[i] Arctic Monkeys, At the Apollo Domino/EMI DVD, 2008

Kaiser Chiefs, Off With Their Hades Polydor/Universal CD 2008-11-18

Keane Perfect, Symmetry Island/Universal CD 2008 [/i]

Kaiser Chiefs wdarli się na muzyczną scenę i listy przebojów w 2004 r. po sukcesie Franza Ferdinanda. Rok później wydali udaną debiutancką płytę „Employment”. Druga, zeszłoroczna, „Yours Truly, Angry Mob” zawierała wśród wielu znakomitych nagrań szlagier „Ruby, Ruby”. Najnowsza aż tak wielkim hitem nie może się pochwalić. Cieszy jednak, że choć grupa podjęła współpracę ze słynnym producentem Markiem Ronsem, współautorem sukcesu Amy Winehouse — nie zmieniła swojego oryginalnego stylu. Podobać mogą się nawet najbardziej taneczne kompozycje jak „You Want History”, bo zrealizowane są z lekkością, pomysłowością i poczuciem humoru. W „Spanish Metal” muzycy udanie połączyli klimat flamenco i ciężkich odmian rocka. Grają szybko, dynamicznie i melodyjnie, świetnie mieszając proporcje. Są znakomitymi kompozytorami, którzy proponują słuchaczowi w jednej piosence kilka muzycznych pomysłów. Potrafią też wzruszyć lirycznie śpiewanymi przez Ricky’ego Wilsona motywami „Tomato in the Rain” oraz „Remember You’re Girl”.

Kultura
Przemo Łukasik i Łukasz Zagała odebrali w Warszawie Nagrodę Honorowa SARP 2024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Muzeum otwarte - muzeum zamknięte, czyli trudne życie MSN
Kultura
Program kulturalny polskiej prezydencji w Radzie UE 2025
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali