Niedawno skończyła 30 lat, a występowała w najważniejszych teatrach świata. Zbiera coraz lepsze recenzje, ale też gdy tylko pojawi się na scenie, skupia na sobie uwagę widzów.
Urodę głosu Aleksandry Kurzak odkryto dziesięć lat temu, kiedy jako młodziutka studentka wygrała Międzynarodowy Konkurs im. Moniuszki. Ale ona ma drugi talent – aktorski – oraz wyczucie, jak zachować się na scenie. Bez tego trudno zwrócić na siebie uwagę we współczesnym teatrze operowym.
Nic dziwnego, że otrzymuje coraz więcej propozycji w świecie. Z okazji świąt przyjechała do rodzinnego Wrocławia. Mogła więc wystąpić w tamtejszej operze w roli odpowiedniej na tym etapie kariery, choć Zuzanna nie jest łatwą postacią. Kręci się ciągle po scenie, a z popisową arią – jedną z najpiękniejszych, jakie w ogóle napisał Mozart – musi czekać do IV aktu.
Kurzak to nie przeszkadza. W scenach ansamblowych śpiewa tak, by, nie zagłuszając partnerów, zwrócić na siebie uwagę. I jako Zuzanna kieruje całą komediową intrygą. Sprytna i pełna temperamentu służąca wodzi za nos Hrabiego, który ma ochotę zaciągnąć ją do łóżka. Steruje Hrabiną pragnącą się zemścić na małżonku. I choć to Zuzanna będzie przewodzić w małżeństwie z Figarem, przy nim bywa krucha i bezbronna, bo jest w nim zakochana.
Aleksandra Kurzak potrafi dostrzec w swej bohaterce wiele cech. Gdy trafi na dyrygenta, który chce cyzelować muzyczne niuanse Mozarta, może stworzyć wspaniałą kreację. We Wrocławiu Francesco Bottigliero poprowadził spektakl w żywiołowym tempie, nie troszcząc się nadmiernie o precyzję wokalnych tercetów czy kwartetów, więc jej talent nie został w pełni wykorzystany. Na szczęście miała świetnego partnera. Włoch Marco Vinco, obdarzony ładnym, ciemnym barytonem, jako Figaro wokalnie nie ustępował Zuzannie, a oboje świetnie rozumieli się na scenie.