Sięgają do muzycznej tradycji nie bez powodu. Pierwszym przystankiem dla amerykańskich jazzmanów w Europie była właśnie stolica Francji. Tamtejsi muzycy połknęli bakcyla swingu i w 1934 r. powstała grupa Quintette du Hot Club de France z gitarzystą Django Reinhardtem i skrzypkiem Stephanem Grappellim na czele. Szybko znalazła uznanie również w Ameryce, a krytycy uważają ją za jedną z najważniejszych w historii jazzu europejskiego.
Grupa Caravan Palace zapożyczyła charakterystyczne, lekkie i nasycone rozkołysanym rytmem brzmienie ich muzyki. To tylko jedna z licznych inspiracji zespołu. Poza tym znajdziemy tu echa muzyki Romów, bałkański folk.
Choć w tej muzyce dominują sample i komputerowe rytmy, to przecież członkowie grupy grają na prawdziwych instrumentach: gitarach, skrzypcach, klarnecie, saksofonie, kontrabasie i perkusji. Robią to z pasją i ekspresją. Jeśli dodamy do tego zmysłowy głos Colotis Zoe i jej efektowne układy choreograficzne, nie ma się co dziwić, że emocje publiczności na koncertach sięgają zenitu.
Zoe, Arnaud, Antoine, Hugues, Camille i Charles twierdzą, że zebrali się po to, by odmienić swing i muzykę elektroniczną. Ich zespół istnieje od 2005 r., a już należy do grupy czołowych przedstawicieli gypsy-jazzu. Kto chce posłuchać ich przed występem w Warszawie, niech obejrzy liczne migawki z ich koncertów na youtube.com.
Jeszcze większe wrażenie robi ubiegłoroczny album „Caravan Palace” wydany przez cenioną wytwórnię Wagram. Te nagrania są jak wulkan, i to od pierwszych taktów.