Przypadek Umy skłania do wiary w reinkarnację. Może ma z tym coś wspólnego imię po hinduskiej bogini światła i piękna? Albo wpływ ojca, pierwszego Amerykanina, którego do swojego grona przyjęli tybetańscy mnisi?
Tak czy inaczej Thurman to jedna z najciekawszych współczesnych aktorek. Stworzyła kilka niezapomnianych kreacji, takich jak naiwna Cecile de Volanges z „Niebezpiecznych związków”, seksowna Mia Wallace, którą w „Pulp Fiction” John Travolta przywraca do życia po przedawkowaniu zastrzykiem adrenaliny prosto w serce, i w końcu okrutna mścicielka, mistrzyni wschodnich sztuk walki w „Kill Billu”. Właśnie Quentin Tarantino pierwszy porównał ją do Marleny Dietrich, dostrzegając nie tylko zjawiskową urodę „zimnej” blondynki, ale i wyjątkowy talent.
Uma Karuna Thurman urodziła się 29 kwietnia 1970 r. w Bostonie. Jej matka Nena przyjechała z Europy. Była córką Szwedki i pruskiego arystokraty, w Ameryce obracała się w kręgach artystycznych, uczestniczyła w rewolucji obyczajowej (jej pierwszym mężem był Timothy Leary), zrobiła karierę jako modelka, a potem została psychoterapeutką. W 1966 r. wyszła za Roberta Thurmana – profesora buddyzmu. Cała czwórka ich dzieci otrzymała imiona zaczerpnięte z buddyjskiej mitologii. Uma dorastała w domu, w którym wieczorami toczyły się poważne, filozoficzne i polityczne dyskusje, a gośćmi bywali uchodźcy z Tybetu, nawet sam Dalajlama.
Decyzja o wyborze aktorstwa musiała być dla rodziców zaskoczeniem. Ale się nie sprzeciwiali. Była zbuntowaną nastolatką, na zajęciach teatralnych wyładowywała całą swoją energię, a czasami nawet agresję. Najwyższa w klasie, z „dziwnego” domu, wśród rówieśników długo była obiektem docinków.
Mając 15 lat, wyjechała do Nowego Jorku, żeby zostać aktorką. Zaczęła od... zmywania naczyń, potem pracowała jako modelka. Zadebiutowała w „Johnny Be Good” (1988). W tym samym roku pokazała się w dobrze przyjętych przez krytykę „Przygodach Barona Münchhausena” i „Niebezpiecznych związkach”. W 1990 r. zagrała w biograficznym „Henry & June” na motywach biografii pisarza Henry’ego Millera. Film zaklasyfikowany przez cenzorów jako „wyłącznie dla dorosłych” wywołał skandal.