Ostatnie słowa barda

Poemat O Münchhausenie. Jacek Kaczmarski zaczął go pisać 9 kwietnia 2004 roku w godzinach rannych. Zmarł następnego dnia

Publikacja: 09.04.2009 01:39

Jacek Kaczmarski

Jacek Kaczmarski

Foto: Fotorzepa, Jak Jakub Ostałowski

Rzecz była zakrojona na dużą skalę, o czym świadczą tytuły planowanych części utworu. Jacek miał już w swoim dorobku dłuższe poematy, jak choćby „Kosmopolak” czy „Lot. Epitafium dla emigrantów”.

Tym razem zamierzał ustosunkować się do zmian zachodzących w Europie, włącznie z tą dla nas najważniejszą – za 22 dni Polska wchodziła do UE. I już z pierwszych strof „Münchhausena, czyli Europy rozstrzygniętej...” widać, że ten poetycki komentarz przesycony byłby humorem, dosadnością i gryzącą ironią. Niewątpliwie, autor kolejny raz w swoim 47-letnim życiu przekłułby balon nadmuchiwany ponad miarę.

Nie zdążył. Wieczorem karetka pogotowia zabrała go z domu w Osowej do szpitala gdańskiego. Nad ranem przeprowadzono transfuzję, ale lekarze nie kryli, że choremu na raka przełyku Kaczmarskiemu zostało zaledwie kilka godzin. Przed południem Alicja Delgas, jego życiowa partnerka, spytała, czy chce przyjąć chrzest. „W głowie kołatały mi przestrogi lekarzy i widmo śmierci – czytam w mającej się ukazać 20 kwietnia biografii Jacka, książce Krzysztofa Gajdy „To moja droga” – które zazwyczaj kojarzą się z ostatnim namaszczeniem. Zjechałam na dół po księdza. Sama ceremonia była króciutka. Potem Jacek zapadł w głęboki sen. Oddychał miarowo i spokojnie”. Zmarł około 18.30. Była Wielka Sobota. Pięć lat temu.

„Münchhausen...” jest zaledwie literackim zwiastunem, zapowiedzią utworu, który mógłby w dziele zbiorowym autora tysiąca piosenek, pięciu powieści, ośmiu tomów poezji, operowego libretta, niezliczonych niepublikowanych szkiców zajmować znaczącą pozycję.

Otwierająca poemat „Kanapa Pana Barona” nie wzięła się znikąd. „Wywróżyłem ją sobie – opowiadał Jacek – swoją ostatnią piosenką przed chorobą (datowaną na 29 października 2001 r. – przyp. K. M.). Nosiła tytuł „Obłomow, Stolz i ja” i broniła postawy melancholijnej kontemplacji świata wobec modnego i wszechobecnego wyścigu szczurów”.

Reklama
Reklama

Obłomow obserwował życie z perspektywy kanapy, „Pan Baron” także. W zasięgu ręki miał książki: „Nic śmiesznego” Hellera i „Doktor jest chory” Burghessa. „Pomogły mi spojrzeć na własną, śmiertelną dolegliwość jak na część życia – mówił Kaczmarski – a nie początek czegoś niewiadomego i strasznego”.

Twórca „Murów” i „Zbroi” pochowany został 24 kwietnia 2004 roku w Warszawie. Niebo szlochało nad nim i nad nami, którzy przyszliśmy zapalić mu świec tysiące na Powązkach Wojskowych.

[ramka][b]Münchhausen, czyli Europa rozstrzygnięta albo Historia zamarzniętego dźwięku[/b]

[ul][li]**[/li][/ul]Kanapa Pana Barona

Od zawsze jest niebieska

Kunsztownie dość obita

Reklama
Reklama

Tak wyleniale pieska

Jak śpiący w kącie brytan

I na niej lubię spocząć

Gdy wieczór chcę przegadać

Bo jak się wątek toczył

Jej zapach podpowiada

Reklama
Reklama

Jak ja – tak ona sama

I obce jest jej zło

Więc nie potrafi kłamać

W barwie blue curacao

Tak chętnie obsiadacie

Reklama
Reklama

Nażarte jej chrapanie

Bo nigdy się nie traci

Co na mnie, to i na niej

Zajrzyjcie do garnuszka

Co pod nią tkwi od lat...

Reklama
Reklama

Na jego krzywych nóżkach

Podąża krzepki świat

[ul][li]**[/li][/ul]Śnieg i kula armatnia,

czyli Traktat o bokobrodach

[ul][li]**[/li][/ul]Wilcza sanna,

Reklama
Reklama

czyli Z Rosji płynąca nauka pierwsza

[ul][li]**[/li][/ul]Harcap,

czyli O włosy dbałość

to ciała całość

[ul][li]**[/li][/ul]Epilog,

czyli Hołd młodego grona

dla zasług Pana Barona

Panie Baronie, Panie Baronie,

Zawsze zostanie Pan w Panteonie

Ze złotą Arią w arktycznym tonie,

W Air i w fanfarze,

W bladze, w koszmarze,

Pan – lód i płomień,

Olbrzym i Karzeł.

Panie Baronie, Panie Baronie,

Dla Pana miejsce na każdym tronie,

W Panu początek i w Panu koniec,

Pan trwoni w gronie

Rozpaczy marzeń

Zamki i konie –

Dziecko i Starzec.

W Panu Nadzieja, w Panu Nadzieja,

Porcelanowo krucha zawieja Armii, pasterek i władców w dziejach,

Tokaju łyk...

Pan – Pion i Hetman, Wieża i Goniec,

W Panu do dzisiaj szczęśliwie płonie

Co się w Judaszu tli i w Katonie,

To, co uczynił jednak na koniec

Europie – Byk.

[i]Osowa, 9.04.2004[/i][/ramka]

[i]masz pytanie, wyślij e-mail do autora

[mail=k.masłon@rp.pl]k.masłon@rp.pl[/mail][/i]

Rzecz była zakrojona na dużą skalę, o czym świadczą tytuły planowanych części utworu. Jacek miał już w swoim dorobku dłuższe poematy, jak choćby „Kosmopolak” czy „Lot. Epitafium dla emigrantów”.

Tym razem zamierzał ustosunkować się do zmian zachodzących w Europie, włącznie z tą dla nas najważniejszą – za 22 dni Polska wchodziła do UE. I już z pierwszych strof „Münchhausena, czyli Europy rozstrzygniętej...” widać, że ten poetycki komentarz przesycony byłby humorem, dosadnością i gryzącą ironią. Niewątpliwie, autor kolejny raz w swoim 47-letnim życiu przekłułby balon nadmuchiwany ponad miarę.

Pozostało jeszcze 86% artykułu
Reklama
Kultura
Polka wygrała Międzynarodowe Biennale Plakatu w Warszawie. Plakat ma być skuteczny
Materiał Promocyjny
25 lat działań na rzecz zrównoważonego rozwoju
Kultura
Kendrick Lamar i 50 Cent na PGE Narodowym. Czy przeniosą rapową wojnę do Polski?
Patronat Rzeczpospolitej
Gala 50. Nagrody Oskara Kolberga już 9 lipca w Zamku Królewskim w Warszawie
Kultura
Biblioteka Książąt Czartoryskich w Krakowie przejdzie gruntowne zmiany
Kultura
Pod chmurką i na sali. Co będzie można zobaczyć w wakacje w kinach?
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama