Koniec muzycznej monokultury

W piątek i sobotę w Krakowie debiutuje plenerowy festiwal Selector. Zagrają międzynarodowe sławy muzyki elektronicznej, ale w programie znalazły się też gwiazdy rocka i hip-hopu, bo granie na jedno kopyto to przeszłość

Publikacja: 04.06.2009 11:08

Franz Ferdinand

Franz Ferdinand

Foto: ALTER ART

Selector może wypełnić ważną lukę na niezwykle ożywionym rynku koncertowym w Polsce. Od blisko dekady trudno u nas o wielkie (i cieszące się prestiżem) imprezy poświęcone muzyce elektronicznej. Na początku nowego tysiąclecia minął zachwyt klubowymi brzmieniami, opadła fala popularności techno i skończyły się głośne uliczne parady, organizowane m.in. w Łodzi. Trudniej było o sponsorów, a didżeje spakowali pełne płyt walizki i wrócili tam, gdzie zaczęła się ich popularność - do klubów.

Jednak w Polsce, jeszcze zanim kultura klubowa na dobre się rozwinęła, dopadł ją kryzys: w najlepszych lokalach zabrakło miejsca dla didżejów serwujących wykwintne sety, zastąpili ich specjaliści od remiksowania radiowych przebojów. Komercyjne hity przyciągają klientów, co dla właścicieli większości klubów jest najważniejsze. Zaś artystyczne walory muzyki elektronicznej rzadko przekładają się na pieniądze - to rozrywka niszowa.

[srodtytul]To nie dyskoteka[/srodtytul]

Elita polskich twórców muzyki klubowej została więc zepchnięta do kilku polskich klubów. Nie oznacza to, że nie powstają u nas ciekawe produkcje, przeciwnie - z tej niewielkiej grupy rekrutują się nazwiska cenione w znakomitych zagranicznych wytwórniach. Jednak z ofertą twórców niemieckich czy czeskich wciąż nie możemy się równać.

Trudno uwierzyć, ale 30 lat od narodzin muzyki klubowej w Polsce wciąż jest ona mylona z dyskotekową, traktowana użytkowo (ma być do tańca) albo kojarzona z narkotycznymi maratonami.

Być może debiutujący w ten weekend (5-6 czerwca) na krakowskich Błoniach Selector Festival przypomni, jak bogaty i zróżnicowany jest to gatunek. Przeciętnym fanom muzyki świat klubowych brzmień może wydawać się skomplikowany i nieczytelny, także dlatego, że twórcy muzyki elektronicznej (z wyjątkiem tych, którzy odnieśli duży sukces sprzedażowy) goszczą w mediach rzadziej niż wykonawcy rocka czy soulu.

[srodtytul]Na żywo elektronika zyskuje[/srodtytul]

Na Selector Festival zagrają międzynarodowe sławy różnych nurtów klubowych. Największe gwiazdy to m.in. pionierski duet Orbital, który na Wyspach trafił do czołówki zestawień pop. Norweski duet Röyksopp jest znacznie młodszy, ale już zasłużony - ich debiutancki album rozszedł się w milionowym nakładzie.

Z Nowego Jorku przyjedzie Fisherspooner, formacja, która tchnęła nowe życie w szlachetne disco. Będzie też łączący rock z tanecznymi bitami Erol Alkan, Agoria - ważna postać współczesnego techno, oraz brazylijska grupa CSS, która znalazła sposób, by połączyć modne trendy: indie rock i electro. Posłuchamy też polskich muzyków, m.in.: Miloopę, Oszibarack, Skinny Patrini i Loco Star.

Większość zaproszonych artystów może śmiało konkurować z popowymi czy rockowymi idolami. Muzyka elektroniczna złapała drugi oddech, bo okazała się atrakcyjna podczas występów na żywo. Akustyczne instrumentarium, wizualizacje i wokaliści wspierają ukrytych za komputerową baterią producentów i pozwalają oglądać produkowane na żywo, wciągające spektakle. To koncerty muzyki klubowej gromadzą największą publiczność na gdyńskim Open'erze - tylko Chemical Brothers mogli roztańczyć zmęczony tłum długo po północy, tylko Groove Armada zatrzymała ludzi pod sceną, gdy zaczęła się wielka ulewa.

[srodtytul]Subkultura jako obciach[/srodtytul]

Program nowej imprezy w Krakowie, skierowany do fanów muzyki elektronicznej, może jednak okazać się ryzykowny. Teraz najważniejsze europejskie festiwale (od Glastonbury po nasz Open'er) rozbudowują muzyczną ofertę, uruchamiają kilka czy kilkanaście scen z różnymi gatunkami. To nie tylko chęć zwiększenia sprzedaży biletów, ale dowód, że zmieniła się funkcja muzyki i nasz gust. Dziś dźwiękowa monokultura to przejaw zaściankowości, a przynależność do jakiejś subkultury, to już synonim obciachu. Dobrze widziana jest otwartość, choć połączona ze specjalizacją.

Idealny fan muzyki orientuje się w wielu nurtach, ale ma ulubionych artystów czy typy brzmienia. Piosenki i ich wykonawcy coraz rzadziej ucieleśniają określony światopogląd. Łatwy dostęp do piosenek i informacji o artystach pozwala uwolnić się od kategorycznych wyborów. Długie włosy i skórzana ramoneska nie są już potrzebne jako symbol wolności. Ta wolność jest faktem.

Pewnie dlatego organizatorzy Selectora zaprosili do Krakowa także liderów brytyjskiego indie rocka - grupę Franz Ferdinand oraz jednego z najbardziej błyskotliwych twórców niezależnego hip-hopu na Wyspach - Dizzee'go Rascala. To tylko przyczółki - jeśli impreza się uda, za rok obecność pozaklubowych gatunków muzycznych będzie pewnie wyraźniejsza.

Selector może wypełnić ważną lukę na niezwykle ożywionym rynku koncertowym w Polsce. Od blisko dekady trudno u nas o wielkie (i cieszące się prestiżem) imprezy poświęcone muzyce elektronicznej. Na początku nowego tysiąclecia minął zachwyt klubowymi brzmieniami, opadła fala popularności techno i skończyły się głośne uliczne parady, organizowane m.in. w Łodzi. Trudniej było o sponsorów, a didżeje spakowali pełne płyt walizki i wrócili tam, gdzie zaczęła się ich popularność - do klubów.

Pozostało 88% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"