Nigdy nie zabiegałam, żeby się gdziekolwiek dostać. Przychodzą propozycje albo ich nie ma. Może to kiepskie podejście do show-biznesu. Za to staram się być zawsze dobrze przygotowana. Tymczasem większości show-biznesu muzyka kojarzy się z szybką forsą i układami.
[b]Czy w latach 70. były castingi?[/b]
Może ich tak nie nazywano, ale się odbywały. Estrady wojewódzkie wyszukiwały młodych wykonawców i wysyłały ich na przeglądy. Zaczęłam w wokalnym zespole Respekt kierowanym przez znakomitego Antoniego Kopffa. Mieliśmy takie przeboje jak „Cały maj”, „Oboje”, „Górnik gola”. W 1970 r. trafiłam do chórku Czesława Niemena. A kiedy w 1972 r. występowałam z poznańską orkiestrą Jerzego Miliana w programie Urszuli Sipińskiej i Andrzeja Dąbrowskiego, pan Jerzy kazał mi śpiewać solo. Nagrałam piosenkę „Biedna” i zaproponowano mi start w eliminacjach do opolskiego debiutu. Ostatni etap odbył się w kawiarence na piętrze w Bristolu. Wygrałam eliminacje do Opola, do koncertu „Interpretacje”.
[b]Kogo pani pamięta z Bristolu?[/b]
Aleksandra Bardiniego, który był również w opolskim jury. Na pierwszej próbie w amfiteatrze miałam pomalowane na czerwono pazury. Pan Aleksander podszedł do mnie i powiedział: „Bardzo dobrze, dziecko, ale natychmiast zmyj lakier z paznokci”. Zwrócił mi uwagę, że powinnam się zająć śpiewaniem, a nie wyglądem, bo mam coś więcej do zaproponowania. Dziś wizerunek okazuje się skuteczniejszym środkiem przekazu. Jak ktoś nie ma nic do przekazania – zawsze się coś sztucznie stworzy.
[b]Pamięta pani weryfikację? [/b]