Czar progresywnej kokieterii

Lider legendarnej grupy Yes, współpracownik Vangelisa, jeden z najbardziej charakterystycznych głosów w historii rocka przyjeżdża do Warszawy. Jon Anderson wystąpi dziś w teatrze Roma

Publikacja: 30.06.2009 11:35

Jon Anderson od początku kariery był multiinstrumentalistą. Na ile sprawnym, pokaże dzisiejszy konce

Jon Anderson od początku kariery był multiinstrumentalistą. Na ile sprawnym, pokaże dzisiejszy koncert

Foto: Życie Warszawy, Rafał Klimkiewicz RK Rafał Klimkiewicz

Gwiazdorski okres w karierze Andersona skończył się gdzieś w połowie lat 80. Przebrzmiało wówczas zamieszanie towarzyszące najsłynniejszej płycie Yes „90125”, zaczęto zapominać o najważniejszym owocu współpracy wokalisty z Vangelisem „Friends of Mr. Cairo”, a jego płyty solowe cieszyły się dość niszowym zainteresowaniem.

Od tamtej pory minęło ćwierć wieku. W tym czasie muzyk nie odnotował praktycznie żadnych poważniejszych sukcesów. Ciekawostką jest więc, że wciąż potrafi wypełniać po brzegi sale koncertowe. Także te o całkiem imponującej kubaturze.

[srodtytul]Odważnie i delikatnie[/srodtytul]

Anderson urodził się w przemysłowej mieścinie Accrington w północno-zachodniej Anglii. Pochodził z ubogiej, robotniczej rodziny, co tuż po wojnie, w hrabstwie Lancashire, praktycznie skazywało go na pracę w którejś z okolicznych kopalni lub fabryk. Ale kiedy Anderson dorastał, na ulicach hulał już rock’n’roll, a zza oceanu napływały echa hippisowskiej rewolty. To kierowało wyobraźnię młodych Brytyjczyków w kierunku zupełnie innych sposobów zarobkowania.

W połowie lat 60. wokalista dołączył więc do formacji Warriors. Z nią jednak częściej konsumował dobrodziejstwa psychodelicznych specyfików, niż tworzył godne odnotowania piosenki. Na te przyszedł czas trzy lata później – w 1968 roku uformował się pierwszy skład późniejszej legendy Yes.

Od tego momentu historia potoczyła się błyskawicznie. Już w 1969 roku ukazał się pierwszy album zespołu, z miejsca przykuwając uwagę publiczności. Uwaga zamieniła się w euforię wraz z pojawieniem się na rynku takich krążków jak „Fragile”, a zwłaszcza „Close To The Edge” (oba w 1972 roku). Na nich muzycy przedstawili bardzo – jak na tamten czas – odważne zabawy z rockową konwencją, często nadając jej strukturę muzyki klasycznej, rzadziej jazzowej i eksperymentalnej. Wówczas Yes, wraz z takimi grupami jak Emerson, Lake & Palmer czy King Crimson, stał się głównym rozgrywającym nurtu rocka progresywnego. Utrzymał się na tej pozycji przez kolejną dekadę.

[srodtytul]Sam na scenie[/srodtytul]

W czasie, gdy targany niezrozumiałymi sporami wewnętrznymi Yes raz na jakiś czas rozpadał się i reaktywował, Anderson zrealizował pięć popularnych płyt z Vangelisem, dość regularnie działał też jako solista. Jego pierwszy samodzielny album „Olias of Sunhillow” ukazał się już w 1976 roku, dając początek kilkunastopłytowej dyskografii.

Na żadnym z solowych albumów wokalista nie wykazywał jednak najmniejszych ciągot do eksperymentów. Kokietował fanów rozbudowanymi aranżacjami, nawiązaniami do muzyki etnicznej, a nawet hip-hopu. Czarował swoim charakterystycznym wysokim głosem i odrealnioną atmosferą. Ale sama muzyka, w stosunku choćby do nagrań Yes, zasłużyła raczej na miano rocka regresywnego.

Dziś w teatrze Roma Anderson postara się zapewne wyważyć proporcje między klasykami Yes a własnymi piosenkami. Będzie to o tyle ciekawe, że muzyk zagra sam na wszystkich instrumentach, połączonych ze sobą systemem Roland Midi Guitar.

Gwiazdorski okres w karierze Andersona skończył się gdzieś w połowie lat 80. Przebrzmiało wówczas zamieszanie towarzyszące najsłynniejszej płycie Yes „90125”, zaczęto zapominać o najważniejszym owocu współpracy wokalisty z Vangelisem „Friends of Mr. Cairo”, a jego płyty solowe cieszyły się dość niszowym zainteresowaniem.

Od tamtej pory minęło ćwierć wieku. W tym czasie muzyk nie odnotował praktycznie żadnych poważniejszych sukcesów. Ciekawostką jest więc, że wciąż potrafi wypełniać po brzegi sale koncertowe. Także te o całkiem imponującej kubaturze.

Pozostało 81% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"