Muzycy na kolanach przed mamoną

Słuchając płyty „The E.N.D.” trudno się nie denerwować: nie ma wątpliwości, że stworzyli ją utalentowani muzycy, tylko dlaczego powstały utwory tak infantylne i głupie?

Publikacja: 24.07.2009 13:18

Black Eyed Peas

Black Eyed Peas

Foto: materiały prasowe

Black Eyed Peas przehandlowali swoją wyobraźnię za popularność wśród nastolatków, którym ten album szalenie się podoba. Każda piosenka, to kandydatka na przebój. Komercyjna siła albumu jest wielka, ale nie wynika z muzycznej jakości, tylko rynkowego instynktu.

Will.I.Am i jego zespół potrafią się odnaleźć w każdej konwencji: dotąd łączyli hip-hop, r&b i funk, nowa płyta też jest koktajlem, ale zdominowanym przez aranżacje w stylu dance. Można się upierać, że taki komputerowy kostium jest wzorem muzycznej nowoczesności, myślę jednak, że kompozycjom blisko do prymitywnej oferty dyskotekowej, pospolitej rąbanki z kilkoma łatwymi do zapamiętania wersami. Niby produkcje na światowym poziomie, z nawiązaniami do electro i bitów „Billie Jean” Jacksona, ale mam wrażenie, że to przejażdżka starym, podrasowanym BMW, które wciąż jest symbolem dresiarstwa, szpanu i fatalnego gustu.

Słychać śpiew przetworzony przez wokoder, przesterowane dźwięki rodem z kiepskiego techno i atak plastikowych bitów, które mają przedziwne działanie: nie zapraszają do tańca, tylko walą po głowie ogłupiając („Meet Me Half Way”). Czasem wloką się i nudzą jak u 50 Centa („Imma Be”) lub łączą z niby-punkową energią jak u Katy Perry („Gotta Feeling”). W gruncie rzeczy Black Eyed Peas nie oferują niczego nowego, a pionierzy wysmakowanej elektroniki złapią się za głowy - po raz kolejny sukcesy świętuje zubożona wersja ich dawnych pomysłów.

Podobne, sztuczne brzmienie sprawdziło się na wydanej kilka miesięcy temu płycie Kanye'go Westa „808s & Heartbreak”, bo elektroniczny chłód i pustka odzwierciedlały jego osobistą tragedię: ból i depresję. Na „The E.N.D.” nic podobnego się nie dzieje. Są tępe refreny w stylu: „Tęsknię za twoją miłością” albo „Dzięki tobie czuję, że żyję”, ale nie stoją za nimi prawdziwe uczucia.

Upaść niżej niż w „Ring-A-Ling” chyba się nie da - to utwór o komórkach, refren imituje dzwonek, a w zwrotkach padają żenujące zdania, np.: „Nie chcesz uprawiać ze mną seksu? To po co wypisujesz SMS-y?”. A więc Black Eyed Peas jest dziś zespołem na usługach dzieciaków, które idąc przez życie gapią się w ekran komórki.

Jedyny utwór godny uwagi, to „Generation Now”, czyli „Pokolenie Teraz”. Jego przedstawiciele chcą szmalu i komfortu. Nie w przyszłości, gdy na niego zapracują, ale już, natychmiast. Zamiast tożsamości mają login, ich nauczycielem jest Google, a miejscem spotkań - Facebook. A Black Eyed Peas, zamiast dać im impuls do refleksji, właśnie sprezentowali hymn, który można z dumą wykrzykiwać na imprezach.

Skoro wszystko ma być tu i teraz, to nie czekając do grudnia już dziś gratuluję Black Eyed Peas najlepiej sprzedającej się płyty 2009 r.

[i]„Black Eyed Peas”, „The E.N.D”, Universal Music, 2009 [/i]

Black Eyed Peas przehandlowali swoją wyobraźnię za popularność wśród nastolatków, którym ten album szalenie się podoba. Każda piosenka, to kandydatka na przebój. Komercyjna siła albumu jest wielka, ale nie wynika z muzycznej jakości, tylko rynkowego instynktu.

Will.I.Am i jego zespół potrafią się odnaleźć w każdej konwencji: dotąd łączyli hip-hop, r&b i funk, nowa płyta też jest koktajlem, ale zdominowanym przez aranżacje w stylu dance. Można się upierać, że taki komputerowy kostium jest wzorem muzycznej nowoczesności, myślę jednak, że kompozycjom blisko do prymitywnej oferty dyskotekowej, pospolitej rąbanki z kilkoma łatwymi do zapamiętania wersami. Niby produkcje na światowym poziomie, z nawiązaniami do electro i bitów „Billie Jean” Jacksona, ale mam wrażenie, że to przejażdżka starym, podrasowanym BMW, które wciąż jest symbolem dresiarstwa, szpanu i fatalnego gustu.

Kultura
Krakowska wystawa daje niepowtarzalną szansę poznania sztuki rumuńskiej
Kultura
Nie żyje Ewa Dałkowska. Aktorka miała 78 lat
Kultura
„Rytuał”, czyli tajemnica Karkonoszy. Rozmowa z Wojciechem Chmielarzem
Materiał Promocyjny
Mieszkania na wynajem. Inwestowanie w nieruchomości dla wytrawnych
Kultura
Meksyk, śmierć i literatura. Rozmowa z Tomaszem Pindlem