Jak być posłańcem

Amerykańska wokalistka Natalie Cole przed czwartkowym koncertem

Aktualizacja: 26.10.2009 21:16 Publikacja: 25.10.2009 17:28

Natalie Cole na koncercie w Warszawie, 2007 r.

Natalie Cole na koncercie w Warszawie, 2007 r.

Foto: Fotorzepa, Kuba Kamiński Kub Kuba Kamiński

[b]Trudno być córką legendarnego Nat „King" Cole'a?[/b]

[b]Natalie Cole:[/b] Na początku kariery nie było łatwo, często mnie do taty porównywano. Dobrze, że nie byłam chłopcem, bo głos miałabym z pewnością bardzo podobny. Tak jak się to przytrafiło Frankowi Sinatrze juniorowi, co uniemożliwiło mu karierę. Jestem więc szczęśliwa, że urodziłam się dziewczynką.

[b]Wszyscy są przekonani, że sława ojca ułatwiła pani karierę.[/b]

Takie głosy pojawiły się po albumie „Unforgetable… with Love", na którym zaśpiewałam piosenkę z tatą. Ale przecież już wtedy miałam ustaloną pozycję w muzyce pop i r'n'b. Osiągnęłam ją bez pomocy ojca.

[b]Chciał, by została pani wokalistką?[/b]

Nigdy mnie nie namawiał. Ale musiał wyczuwać we mnie talent, bo przynosił do domu mnóstwo różnych płyt, od Beatlesów po jazz, a ja chętnie słuchałam. Nie próbował ukierunkować moich zainteresowań, nawet nie pytał, co mi się podoba.

[b]A jaką muzykę lubiła pani najbardziej?[/b]

Byłam wielką miłośniczką rock and rolla i The Beatles, znałam każde ich nagranie.

[b]Słuchała pani płyt ojca?[/b]

Nie musiałam, chodziłam z mamą na jego występy.

[b]Pani matka była również wokalistką. Czy w domu śpiewaliście razem?[/b]

Tak, proste piosenki, które ojciec pamiętał z dzieciństwa. Sadzał mnie obok siostry i razem śpiewaliśmy jak w chórku.

[b]Pamięta pani swój sceniczny debiut?[/b]

To był przypadek. Byłam mała i czekałam z mamą za kulisami na koniec występu taty. Ponieważ się nudziłam, biegałam tu i tam. Mama musiała spuścić mnie z oczu, bo sama nie wiem, jak znalazłam się na scenie. Ludzie zaczęli się śmiać i klaskać, ojciec nie wiedział dlaczego; nie dostrzegł, że stoję za nim. To było moje pierwsze wejście na scenę. Kiedy miałam siedem lat, sam mnie poprosił, żebyśmy razem śpiewali. Traktowałam to jak zabawę, nawet kiedy nagrywaliśmy w studiu. Dziś to są moje najwspanialsze wspomnienia.

[b]Kto wpadł na pomysł, by nagrać pani duet z ojcem na płycie „Unforgetable… with Love"?[/b]

Joe Guercio, kierownik muzyczny hotelu Hilton w Las Vegas, z którym pracowałam w połowie lat 80. Kiedyś zaskoczył mnie pytaniem, czy chciałabym zaśpiewać duet z ojcem. Odpowiedziałam, że nie. On jednak dodał, że można odtworzyć jego nagranie z taśmy i tak zaaranżować piosenkę „Unforgetable", żebyśmy śpiewali razem. Wtedy nie było takiej technologii jak dziś, postawiliśmy więc za kulisami wielki, szpulowy magnetofon, a na scenie zajęła miejsce orkiestra. Kiedy przyszedł moment na partię ojca, szpule zaczęły się kręcić, a orkiestra zamilkła. Zgranie tego momentu było trudne, ale udało się. Publiczność wręcz oniemiała. Nikt wcześniej czegoś takiego nie dokonał.

[b]Woli pani wykonywać standardy czy napisane specjalnie dla pani piosenki?[/b]

Marzę o nagraniu całego albumu z nowym repertuarem, ale trudno mi znaleźć tyle dobrych piosenek. Jestem wymagająca wobec autorów i kompozytorów. Natomiast śpiewanie standardów traktuję jako wyzwanie – zawsze staram się znaleźć oryginalną interpretację.

[b]Słucha pani wtedy innych wykonań?[/b]

Wszystkich, do jakich mogę dotrzeć. W ogóle dużo słucham, szczególnie klasycznych interpretacji Elli Fitzgerald, Nancy Wilson, Tony'ego Bennetta, Franka Sinatry i, oczywiście, taty. To pomaga mi zrozumieć, o czym opowiada tekst piosenki. Niewielu współczesnym wykonawcom udaje się tak dobrze przekazać myśl autora.

[b]A kto dziś robi to najlepiej?[/b]

Z pewnością Diana Krall, Michael Bublé, Harry Connick Jr.

[b]Co jest najtrudniejsze w znalezieniu odpowiedniej interpretacji?[/b]

Ma być inna od tych, które znamy, a jednocześnie oddawać przesłanie twórcy zawarte w tekście i muzyce.

[b]Zauważa pani różnice pomiędzy piosenkami nagrywanymi kiedyś i teraz?[/b]

Są ogromne, dziś już mało kto w ogóle śpiewa. Wokaliści sami się zagłuszają akompaniamentem, używają maszyn, z którymi każdy jakoś zabrzmi. Kiedyś nie było takich możliwości. Albo potrafiłeś zaśpiewać, albo nie.

[b]Co pani sądzi o rapowaniu?[/b]

Lubię rap, ale to nie jest śpiew, to poezja. Dla rapu charakterystyczne i unikalne jest frazowanie. To bardzo trudne. Przy okazji chcę powiedzieć, że rap wcale nie jest nową formą sztuki, powstał w latach 40. ubiegłego stulecia.

[b] Piosenkę "Better Than Anything" śpiewa pani w duecie z Dianą Krall, a w finale przekomarzacie się, co jest lepsze, miłość czy zakupy. Pani uważa, że zakupy, Diana, że miłość i nie dajecie się przekonać. Ciekaw jestem, co zrobiłyście po nagraniu?[/b]

Oczywiście poszłyśmy na wielkie zakupy i miło spędziłyśmy czas.

[b]Jakie są składniki dobrej piosenki?[/b]

50 procent melodii, 50 procent słów, a pomiędzy nimi przesłanie. Kiedy nagrywaliśmy „We Are the World" pod kierunkiem Quincy'ego Jonesa, powiedział nam wszystkim: „Zostawcie swoje ego za drzwiami. Ta piosenka nie jest o was, ona niesie wiadomość, przekażcie ją światu". Każda muzyka zawiera przesłanie. Jeśli artysta je odkryje, staje się posłańcem i dopiero wtedy może trafić do odbiorcy tej wiadomości, do słuchacza.

[i]rozmawiał Marek Dusza[/i]

[ramka]Natalie Cole

Urodzona w 1950 r. w Los Angeles, córka wokalisty i pianisty Nat "King" Cole'a, nagrała 24 albumy, jest laureatką dziewięciu nagród Grammy. Pierwsze dwie otrzymała za debiut z 1975 r. Największą popularność i uznanie zdobyła za płytę "Unforgettable… with Love". Kolejne znakomite albumy – "Take a Look", "Stardust" i "Leavin'" – pokazały, że jest wykonawczynią doskonale czującą się w róż-nych stylach. W Polsce zaśpiewa po raz trzeci 29 października w Sali Kongresowej.[/ramka]

[b]Trudno być córką legendarnego Nat „King" Cole'a?[/b]

[b]Natalie Cole:[/b] Na początku kariery nie było łatwo, często mnie do taty porównywano. Dobrze, że nie byłam chłopcem, bo głos miałabym z pewnością bardzo podobny. Tak jak się to przytrafiło Frankowi Sinatrze juniorowi, co uniemożliwiło mu karierę. Jestem więc szczęśliwa, że urodziłam się dziewczynką.

Pozostało jeszcze 93% artykułu
Kultura
Wystawa finalistów Young Design 2025 już otwarta
Kultura
Krakowska wystawa daje niepowtarzalną szansę poznania sztuki rumuńskiej
Kultura
Nie żyje Ewa Dałkowska. Aktorka miała 78 lat
Kultura
„Rytuał”, czyli tajemnica Karkonoszy. Rozmowa z Wojciechem Chmielarzem